Niż baryczno-intelektualny

,3

 I przywiało nam marzec. Z prędkością niebywałą, bo nawałnicy o subtelnej nazwie Xynthia. Chmury od rana przewalały się po niebie, więc było groźnie i dynamicznie a co za tym idzie – fotograficznie. Ale taka pogoda ma swoje dokuczliwe konsekwencje – doprowadza do rozstroju nerwowego i totalnego nieróbstwa (szczególnie po bezsennej nocy o pełni księżyca). Właśnie mnie to dopadło. I znów będę się w szkole tłumaczyć, dlaczego nie sprawdziłam felietonów/prac klasowych/testów…A nie sprawdziłam. I nie sprawdzę, co stwierdzam z całą stanowczością. Niczego nie byłam tak pewna, jak tego, że zaraz pogrążę się w intelektualnym niebycie. Włączę sobie telewizor i będę się bezmyślnie gapić na ruchome obrazki. A co! Nie wolno mi? Gary w zlewie też mogą poczekać do jutra. Bo jutro na pewno przyjdzie wyż, pogoda sie ustabilizuje a ja dostanę solidnego kopa energetycznego, który nastawi mnie na tryb: praca. Chyba?

Przydałaby mi się jakaś książka-głupawka dla relaksu, ale ktoś musiałby mi ja czytać, bo ruszanie gałkami ocznymi też męczy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *