Boso ale w ostrogach

3

Pogodynka w TV szczcerzy zęby i obwieszcza przesłodzonym głosem, że jutro też będzie słonecznie. I co mi z tego, że świeci słońce (już od wczesnego ranka), kiedy mróz nie odpuszcza. Zawziął się i trzyma drań jeden pospolity. Obrzydł mi poranny rytuał skrobania szyb w aucie (choć dziś słyszałam, że niektórzy jeżdżą na tzw. czołgistę). W szkole też zimno, bo piec nawalił i telepiące się ciało pedagogiczne wciąż pyta szefostwo, jak długo jeszcze. Aby do lata – mówią wszyscy i zaciskają zęby lub obwiązują się szalikami, by chronić to, co najcenniejsze dla belfra – gardło.

Jutro mam ciężki dzień. Robię pierwszy etap dorocznego powiatowego konkursu dla gimnazjalistów. Cała organizacja jest na mej biednej prawie siwej głowie. A potem jeszcze błyskawiczne muszę sprawdzić prace konkursowe, bo za tydzień etap ustny. Jak zwykle dokładam do interesu, bo naprawdę nie lubię żebrać o kasę, nawet taką, która mi się prawnie należy. Nic dziwnego, że nie raz słyszę o sobie  – frajer. Ale jak to mój antenat mawia: można być dziadem, ale honorowym, czyli boso, ale w ostrogach :).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *