Mam powołanie ;)

22

Wystawiłam oceny maturzystom. Kosztem tekstu do Echa. Ale maturzystów mam więcej niż potencjalnych czytelników mojego artykułu, więc szkody żadnej to działanie nie przyniosło 😉  Z rozpędu zaczęłam sprawdzać wypracowania pierwszaków, które jeszcze z tydzień mogłyby leżeć i nabierać mocy urzędowej. Z rozpędu również zwołałam zebranie rodziców, bo po tygodniu polsko – niemieckiej wymiany z entuzjazmem wykonuję swoje zwyczajne obowiązki. Gdyby jeszcze było trochę cieplej, radośniej za oknami, to ze śpiewem na ustach mogłabym góry przenosić …a najlepiej je zdobywać 😉

Przedwczoraj dostałam powołanie na egzaminatora tegorocznej matury. Pisemka z OKE nigdy nie charakteryzowały się subtelnym czy uprzejmym tonem, ale to ostatnie było po prostu wkurzające. Miałam wrażenie, że przewodniczący wrocławskiej Komisji pan Małecki robi mi łaskę, zabierając dwa weekendy i koszarując w barokowym budynku I LO w Legnicy. Lista czynności, do których zobowiązany jest egzaminator rozrasta się z roku na rok. Przy czym w tym roku dodatkowo tenże egzaminator powinien sobie zapewnić długopisy z wkładem czerwonym, zielonym i czarnym ( niegdyś zapewniała je OKE), a ponadto wytłumaczyć swojemu żołądkowi, że obiadów w te dni nie dostanie (ewentualnie kawka – gratis). A już zupełnie rozbroił mnie dopisek, że od przyszłego roku korespondencji z OKE nie będziemy otrzymywać i jak chcemy cokolwiek wiedzieć, to poczytajmy sobie na stronie internetowej. A najlepiej byłoby, gdybyśmy powoływali się sami i sami sobie za to płacili, albo jeszcze dopłacali za wynajem pomieszczeń, w których te cholerne matury sprawdzamy (to już mój dopisek)

Gdyby nie fakt, że coroczne sprawdzanie matur daje mi doświadczenie a tym samym mam pewność fachowości tego, co robię w szkole, to zignorowałabym urocze zaproszenie pana Małeckiego i kolejne weekendy majowe spędzała na łonie natury, leżąc do góry najedzonym brzuchem. Bez długopisów w kolorze czerwonym, zielonym i czarnym.

Doszłam dziś do wniosku, że PRL jest wiecznie żywy. Dzis w naszym LO hucznie, oficjalnie otwarto otwarte już od paru miesięcy boisko. Spędzono młodzież z klas najmłodszych, by swoją obecnością podniosła rangę imprezy? robiła za tło? uzasadniła słuszność wyłożonych na remont pieniedzy? I młodzież ta posłusznie stała kilkadziesiąt minut na wietrze i deszczu, bo pan burmistrz?/starosta? czy inny oficjel nie mógł zdążyć na inaugurację. Musiał zapewne dokończyć spokojnie drugie śniadanie. A może niesłusznie i złośliwie się czepiam?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *