Siedem godzin lekcji, godzina zebrania z rodzicami, dwie godziny Klubu = 10 godzin poza domem. A tak nawiasem myśląc, to dziwne, dlaczego człowiek narzeka, kiedy musi spędzać czas poza domem? Tak jakby w domu miało być lepiej? Tak jakby w domu czekał na tegoż człowieka tylko odpoczynek na miękkiej kanapie z lampką wina w jednej łapie i książką w drugiej. Najczęściej te łapy zajęte są myciem talerzy, krojeniem chleba, kiełbasy, sera ewentualnie pomidorów, wieszaniem prania lub prasowaniem a niejednokrotnie przerzucaniem kilogramów sprawdzianów i… tym podobnym.
W sumie w szkole źle nie było, bo moja klasa pokazała klasę w Dniu Ziemi i wygrała 200 złotych w konkursie, czyli zdeklasowała innych pierwszaków. Na zebraniu też się nie zmęczyłam, bo rodzice moich uczniów są, podobnie jak ich dzieciaki, wyjątkowo rozsądni. A na Klubie było jeszcze sympatyczniej, ponieważ wygrałam Zdjęcie Tygodnia. Co prawda myślałam, że inna ze zgłoszonych przeze mnie fotografii spodoba się bardziej, ale nic to…
I co z tych rozważań wynika? Nieważne, gdzie się przebywa, ważne, co nas tam spotyka. Cóż za głęboka refleksja ;). I z tą sentencją na ustach idę na zasłużony odpoczynek, bo jutro znowu siedem godzin w szkole intensywnych mnie czeka.
….ponieważ wygrałam Zdjęcie Tygodnia. Co prawda myślałam, że inna ze zgłoszonych przeze mnie fotografii spodoba się bardziej, ale nic to…
Innna to znaczy ??? Mrówka pod góre ??? Czy mrówka z górki ??
Były dwie mrówki moje i jedna nie moja 🙂 Moje to te ładniejsze, czyli pod górę i do góry nogami 🙂