Kiełkujący feminizm

7 kopia

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów zbuntowałam się i nie pojechałam na plener klubowy. Nie miałam w sobie tyle determinacji czy masochistycznych skłonności, by porzucić ciepłe łóżko przed piąta rano. Junior Starszy też się zbuntował, więc Mąż wyruszył w pojedynkę do Uniejowic, by tam spotkać na swej drodze raptem jednego amatora porannych wędrówek po rosie. A mówiłam, że sobotnie świtanie to nie pora na plener! Może następnym razem ktoś pójdzie po rozum do głowy, choć nie wiem, czy mogę na to liczyć, gdyż w klubie ostatnio dominuje płeć przeciwna. A u facetów z myśleniem jest inaczej, by nie powiedzieć…gorzej. Wiem, co piszę – doświadczona przez życie ;).

Junior Młodszy wrócił wczoraj z zielonej szkoły, więc atmosfera się zagęściła. Dosłownie i w przenośni. Znów mam potrzebę, by krzyczeć, zatem gardła nie oszczędzam.  Na Juniora Starszego drę się trochę mniej, bo to okres ochronny dla maturzystów. Ale od piątku i jemu się dostanie ;). Mąż na wszelki wypadek unika mej obecności, bom nieprzewidywalna. Siłą rozpędu i on może mi podpaść, a co za tym idzie –  dostać odłamkowym. Mam tylko nadzieję, że kiedy skończy się matura i sprawdzanie prac, odzyskam spokój duszy. Ale do tego czasu jeszcze dużo czasu :).

Jutro komunia mej chrześnicy. Czyli cyrk na kółkach. Jedyna pożyteczna okoliczność to fakt, że nie muszę gotować niedzielnego obiadu :). A tak na marginesie to serdecznie współczułam mojej bratanicy, że przechodzi wszystkie etapy wtajemniczenia przedkomunijnego w atmosferze strachu rozbudzonego oraz podsycanego przez nieudolnego pedagoga i nawiedzonego fanatyka, czyli ich katechetkę. Takich ludzi wysłałabym do kolonii karnej na Kamczatkę za krzywdy psychiczne wyrządzanie nieletnim!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na Kiełkujący feminizm

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *