Wiatraki

29

Wczoraj wyszło na jaw nowe Echo i światło dzienne ujrzał mój tekst o wojnie z wiatrakami. Pod spodem całość prezentuję. I od razu uspakajam – inne artykuły w naszym miesięczniku są ciekawsze 😉

Temat dla Cervantesa

 

Jeszcze nie przebrzmiały echa batalii o wiatraki w Dobkowie a już słychać głosy, że bliżej Złotoryi w okolicy Wojcieszyna, Pielgrzymki i Nowej Wsi Grodziskiej również ma powstać farma wiatrowa. Podobnie jak w przypadku dobkowskiej inwestycji ta też budzi sprzeciw wielu mieszkańców wsi. Nie wszyscy jednak mówią jednym głosem. Co więcej – mieszkańcy się podzielili.

Argumenty przemawiające za wstrzymaniem budowy wiatraków są rozmaite i bogato uzasadniane. Mieszkańcy Wojcieszyna i Pielgrzymki wystąpili nawet z protestem wobec wójta gminy Pielgrzymka, który jest inicjatorem budowy farmy. Pod pismem swoje nazwiska umieściły 74 osoby przy czym pojedyncza parafka reprezentowała całe gospodarstwa domowe. Protestujący zarzucają włodarzowi, że faktyczne konsultacje w sprawie planu zagospodarowania przestrzennego odbyły się dopiero wtedy, gdy plan ten został już zatwierdzony. A tym samym nie mieli rzeczywistego wpływu na decyzję podjętą przez zarząd gminy.

Dlaczego mieszkańcom wsi przeszkadza bliskie sąsiedztwo wiatraków? Najpełniej wyjaśnia to Jacek Barciszewski – właściciel gospodarstwa agroturystycznego „Rancho pod strusiem”: Kiedy kupowaliśmy dom i ziemię w Wojcieszynie, starosta powiatu namawiał nas na zainwestowanie w turystykę i rekreację. Tu w okolicy nie ma większych zakładów pracy, a tereny są naprawdę urocze, więc pomysł na agroturystykę wydawał się naprawdę sensowny. Kiedy faktycznie wyłożyliśmy pieniądze, by przystosować gospodarstwa na użytek turystów, okazało się, że nieopodal będą się kręcić wielkie łopaty wiatraków. Czy to jest sceneria dla rekreacji? Fermy wiatrowe szpecą krajobraz. Trzeba przyznać, że lokalizacja wiatraków oraz ich wielkość (około 200 metrów wysokości) mogą stanowić estetyczny dysonans w dolinie Skory. Tym bardziej, że skutecznie przesłonią widok na zamek Grodziec.

Nikt do końca nie zbadał wpływu wiatraków na zdrowie człowieka, ale mieszkańcy Wojcieszyna i okolic boją się, że infradźwięki, wydawane przez kręcące się śmigła, mogą destrukcyjnie oddziaływać na zwierzęta i ludzi. Nieustanny hałas na pewno nie będzie sprzyjać turystyce – argumentują. Według opracowania IMiGW elektrownie wiatrowe emitują promieniowanie elektromagnetyczne, wywołują drgania, emitują pulsujące światło w nocy i tworzą efekt percepcji zmienionego krajobrazu. Zakładając, że żywotność pojedynczego wiatraka obliczona jest na około 30 lat, informacje te mogą wywoływać niepokój mieszkańców skazanych na takie sąsiedztwo.

Niektórych dziwi, że władze gminy forsują pomysł inwestycji, choć według Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej tereny, na których mają stanąć wiatraki, są zaznaczone na mapach jako mało korzystne dla energetyki wiatrowej, co sugeruje duże ryzyko opłacalności. Zastanawiają się też, jak będą wyglądać najbliższe tereny podczas ewentualnej budowy farmy. Zniszczone drogi i rozkopane pola to będzie ich codzienność. Sama inwestycja według przeciwników farmy nie przysporzy miejsc pracy dla okolicznych mieszkańców, gdyż elektrownie wiatrowe są bezobsługowe. Wpłynie natomiast niekorzystnie na rozwój gospodarstw agroturystycznych i obniży wartość działek budowlanych oraz nieruchomości.

A jakie mogą być ewentualne korzyści dla gminy w związku z wybudowaniem na jej terenie kilkudziesięciu wiatraków? Moi rozmówcy sugerują, że najbardziej zadowoleni będą właściciele gruntów, na których staną te kolosy. Oni dostaną pieniądze za dzierżawę ziemi. I tu wypływa drażliwa kwestia – najwięcej skorzysta na inwestycji przewodniczący rady gminy, bezprzykładnie zaangażowany w kontrowersyjną inicjatywę. On jest właśnie w posiadaniu większej ilości ziemi przeznaczonej
pod inwestycję. Jeśli tak to faktycznie wygląda, nie dziwi oburzenie mieszkańców Wojcieszyna. Nadużywanie stanowiska do celów prywatnych jest wątpliwe moralnie. Zatem mam nadzieję, że to tylko pogłoski, choć dziennikarska rzetelność nakazuje mi je sprawdzić. Podobnie jak zasięgnąć informacji z drugiej strony barykady w wojnie o wiatraki, czyli od wójta gminy Tomasza Sybisa.

 

 

Iwona Pawłowska: Dlaczego Wójt tak bardzo upiera się przy farmie wiatrowej na terenie gminy, czyli w pobliżu Pielgrzymki, Wojcieszyna i Nowej Wsi Grodziskiej?

Tomasz Sybis: Nie upieram się, jestem konsekwentny. Uważam, że podjęta decyzja o budowie farmy wiatrowej jest korzystna dla gminy i mieszkańców  Tu po prostu są najlepsze tereny w gminie na postawienie wiatraków.

 

I. P: Słyszałam różne głosy na ten temat. Niektórzy sadzą, że tereny podgórskie nie nadają się do stawiania elektrowni wiatrowych.

T.S: Firma, która podjęła się stawiania turbin wiatrowych, przeprowadza badanie wietrzności. Taki audyt jest konieczny, aby pozyskać źródła finansowania. Gdyby to nie było opłacalne, żaden inwestor nie ryzykowałby takiej inwestycji. Podobne badania już zakończyły się w Zagrodnie i okazało się, że nasze tereny są  korzystne dla elektrowni wiatrowych. Dlatego też podjęliśmy decyzję o uchwaleniu planu zagospodarowania przestrzennego, aby umożliwić postawienie wiatraków. Uznaliśmy, że teren miedzy Wojcieszynem, Pielgrzymką i Nową Wsią, który jest w zainteresowaniu firmy nie powinien być konfliktogenny, gdyż znajduje się z dala od zabudowań mieszkalnych.

 

I.P: Chyba jednak jest konfliktogenny, skoro zrodził się protest mieszkańców gminy dotyczący tej inwestycji. Jak się Pan do tego odnosi?

T.S: Inicjatorami protestu są trzy osoby, dwie z nich prowadzą gospodarstwo agroturystyczne w Wojcieszynie. Trzecia osoba jest w trakcie budowy domków letniskowych w Pielgrzymce.  Przyznam, że nie bardzo rozumiem zasadności tego protestu. Nie rozumiem również, dlaczego dzieje się to dopiero teraz, kiedy już została podjęta uchwała.

 

I.P: Część mieszkańców Wojcieszyna i Pielgrzymki uważa, że działania zmierzające do uchwalenia korzystnego dla inwestycji planu zagospodarowania przestrzennego były tajne lub niejasne. Jak faktycznie wyglądała kwestia konsultacji społecznych?

T.S: Część mieszkańców to trzyosobowa grupa inicjatywna – dodajmy. Taki zarzut został sformułowany w proteście. Jest to zarzut nieprawdziwy. Procedura sporządzania planu miejscowego została przeprowadzona zgodnie z art. 17 ustawy z dnia 27 marca 2003r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Na każdym etapie postępowania mieszkańcy byli informowani o możliwości składania wniosków, uwag oraz dyskusji publicznej. Cała procedura zmiany planu zagospodarowania trwała ponad rok. Dokładnie rok i dwa miesiące. Od października 2008 roku do grudnia 2009. I w tym czasie nie działo się nic. Nikt nie zgłaszał żadnych uwag, wniosków czy zastrzeżeń.

 

I.P: Może nikt z bezpośrednio zainteresowanych o tym nie wiedział?

T.S: Cała procedura została przeprowadzona w sposób przejrzysty. Mieszkańcy byli informowani na każdym etapie postępowania. Teraz  każdy może powiedzieć, że o niczym nie wiedział.

 

I.P: Gmina zrobiła wszystko, co do niej należy, aby powiadomić mieszkańców o zmianie planów zagospodarowania? Zainteresowani mogli brać udział w konsultacjach społecznych?

T.S: Tak, gmina zrobiła wszystko, co nakazują przepisy prawa w tym zakresie, a nawet więcej. Informacje i ogłoszenia były publikowane w prasie, biuletynie informacji publicznej, na tablicach ogłoszeń w sołectwach i tablicy ogłoszeń w Urzędzie.  Przyznam, że byłem zaskoczony brakiem odzewu ze strony mieszkańców, bo najlepiej odnosić sie do uwag na etapie planowania. Wtedy wszystko jest jeszcze do przeanalizowania i ustalenia. Najgorzej, jeśli protest mieszkańców wpływa po uchwale rady gminy. A tak stało się w przypadku, o którym rozmawiamy.

 

I.P: To w takim razie skąd wzięły się zarzuty, że uchwała została podjęta bez wcześniejszego przeanalizowania głosów przeciwników farmy wiatrowej?

T.S: Tego w ogóle nie rozumiem. Takich głosów na etapie procedowania nie było. Mam wrażenie, że ktoś świadomie lub nieświadomie przeoczył pewne fakty i terminy a teraz szuka sposobów, żeby zmienić sytuację. A przy okazji ucieka się do bezpodstawnych oskarżeń. Jeśli ktoś choć minimalnie interesuje się swoją wsią,  to powinien wiedzieć, co się wokół niego dzieje.

 

I.P: Trzeba zrozumieć ludzi, którzy zainwestowali w gospodarstwa agroturystyczne, tereny rekreacyjne a teraz będą mieć w pobliżu farmę wiatrową. Z terenu wiejskiego tworzy się na ich oczach teren przemysłowy.

T.S: To są nadal tereny rolnicze. Fakt postawienia tu kilkunastu wiatraków niczego w tej kwestii nie zmieni. Pola mogą być nadal uprawiane. Pojawi się tylko droga technologiczna, aby można było dojechać do wiatraków. Tereny, na których planowana jest budowa farmy wiatrowej, nie są użytkowane turystycznie, nie są również objęte żadnymi formami ochrony krajobrazu lub przyrody. Analizę wpływu realizacji elektrowni na krajobraz zawiera prognoza oddziaływania na środowisko, sporządzona w ramach postępowania w sprawie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. W tym przypadku mówimy o jednym gospodarstwie agroturystycznym i jednym w trakcie budowy. W pewnym sensie rozumiem obawy o utratę potencjalnych klientów. Jeżeli spojrzymy na tę kwestię z drugiej strony, farma wiatrowa może stać się atrakcją, przyciągającą turystów.

 

I.P: Tak, tylko co będzie z walorami krajobrazowymi gminy?

T.S: To akurat jest kwestia dyskusyjna. Dla niektórych ludzi pejzaż z wiatrakami w tle może być interesujący. Innym może się nie podobać. O gustach się nie dyskutuje. Maszty wiatraków będą pomalowane na naturalne kolory, aby jak najmniej odznaczały się w otoczeniu.

 

I.P: Porozmawiajmy o innej kwestii. Autorzy protestu sugerują, że wiatraki staną przede wszystkim na gruntach należących do przewodniczącego rady gminy, pana Palucha. Niepokoić może to powiązanie. Pan Paluch był jednym z głosujących na sesji za zmianą planów zagospodarowania przestrzennego, umożliwiającego powstanie farmy. Farma w przyszłości będzie dla niego niemałym źródłem dochodu. Jak to jest?

T.S: Tak, to jest jeden z  podstawowych zarzutów protestujących, który generuje wiele emocji. Inicjatorzy protestu próbują w ten sposób rzucić cień na jawność postępowania. Potwierdzam, że spora część tych wiatraków powstanie na polu przewodniczącego. On tego nigdy nie ukrywał, nawet publicznie poinformował, że zawarł przedwstępne umowy dzierżawy z firmą, która będzie stawiała farmę. Tak naprawdę kwestia, kto zawiera umowy z inwestorem i na jakich warunkach, to nie jest obszar zainteresowania urzędu. W omawianym przypadku to inwestor wyszedł z propozycją, by określony teren przeznaczyć pod zabudowę.   Inna rzecz, że pan Paluch jest de facto właścicielem wielopowierzchniowego gospodarstwa rolnego, ma kilkaset hektarów pola na terenie naszej gminy. Tym samym prawdopodobieństwo, że to jego grunty zostaną wydzierżawione, jest  duże. Wybór obszaru pod wiatraki uwarunkowany jest również wynikami analiz, np. wietrzności. Bierze się pod uwagę odległość od zabudowań, a także trasy przelotów ptaków. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego został uchwalony dla konkretnego obszaru na wniosek zainteresowanej tego typu inwestycją firmy. Jedyną intencją jest interes gminy i wszystkich jej mieszkańców.

 

IP: Decyzja rady gminy o uchwaleniu nowego planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiająca postawienie farmy wiatrowej była jednomyślna?

T.S: Tak. Nikt nie głosował przeciw. Co prawda wcześniej toczyły się dyskusje dotyczące między innymi estetyki krajobrazu, ale w konsekwencji radni dali przyzwolenie na zbudowanie wiatraków. Przeważyły kwestie ekonomiczne oraz opinie samorządowców z tych terenów, gdzie farmy wiatrowe funkcjonują. Zapewniam, że przed podjęciem decyzji została przeprowadzona gruntowna analiza całości zagadnienia.

 

I.P: Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o …

T.S: …o strategię rozwoju. Doszliśmy do wniosku, że obok nas, w Zagrodnie staną niedługo dwie wielkie farmy wiatrowe, w gminie Złotoryja i gminie Chojnów toczą się również rozmowy na ten temat, wszystkie gminy dookoła będą korzystać z tych inwestycji, a my będziemy patrzeć na cudze wiatraki, obchodząc się smakiem, kiedy u sąsiadów do budżetów gminnych będą płynąc złotówki? To już przesądzone. Wiatraki w okolicy będą  powstawały i będą miały wpływ na krajobraz. Wyjście jest logiczne. Postawmy je u siebie, a wtedy przynajmniej zyska na tym nasza gmina. Wykorzystajmy swoje pięć minut. Za parę lat być może skończy się dotowanie elektrowni wiatrowych, a wtedy będzie trudno o inwestora.

Nasza gmina jest gminą typowo rolniczą, bardzo trudno jest pozyskać inwestorów. Nie wygramy rywalizacji ze specjalnymi strefami ekonomicznymi. Wpływy z turystyki nie są i nie będą znaczącą pozycją w budżecie. Nie możemy lekką ręką pozbawić się korzyści finansowych, jakie przyniesie farma wiatrowa.  

 

I.P: Jaką korzyść faktycznie mogą wiatraki przynieść gminie?

T.S: Od pół miliona do 700 tysięcy rocznie co stanowi od 16 do 22% dochodów własnych gminy. To niemała kwota, którą moglibyśmy przeznaczyć na infrastrukturę: wodociągi, kanalizację, drogi oraz wkład własny do programów unijnych.

 

I.P: Nie boi się Pan, że konflikt wokół wiatraków pogrąży Pana szanse w następnych wyborach?

T.S: Nie boję się w ogóle. Z woli wyborców jestem tu po to , żeby podejmować decyzje korzystne dla całej społeczności gminy. Jestem przekonany, że mieszkańcy widzą to, co się robi w poszczególnych miejscowościach i w perspektywie wyborów docenią moje działania również w tej sprawie. Oczywiście najlepiej by było, gdybym nic nie robił. Wtedy nie rodziłoby to konfliktów. Podejmując decyzję o farmie, liczyłem się z kontrowersjami. Jednak jestem w stanie bronić tego, co zostało  postanowione i uważam, że z punktu widzenia rozwoju gminy jest to decyzja korzystna, chociaż kontrowersyjna.

 

Tuż przed oddaniem do druku obecnego numeru miało odbyć się zebranie wójta Tomasza Sybisa z mieszkańcami gminy. Czy próba porozumienia przyniesie pożądany efekt? Widząc determinację obu stron, ośmielam się wątpić. Niestety.

 Iwona Pawłowska

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuł - Echo Złotoryi, Wywiad. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Wiatraki

  1. why_za pisze:

    200 m wysokości? To nie byle wiatrak, to wiatrak gigant ;). Ewenement na skalę Światową.

  2. IP pisze:

    150 metrów będzie miał sam maszt. Tak mówią we wsi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *