Dom na końcu świata

45

Odnalazłam wczoraj dom na końcu świata. No prawie. Trzy kilometry za wsią Rząśnik stał sobie na górze. Nieopodal pasły sie krowy, brykał koń, bzyczały trzmiele, gąsienice pełzały przez drogę, różnobarwne kwiecie na łące pachniało Ot klasyczna sielanka. I pytam ludzi, co tam żyją, jak to robią z dala od świata. A oni zdziwieni, że przychodzą mi do głowy takie pytania.  Normalnie żyją. Telefon mają. Drogę sobie sami utwardzili. Zimą im nawet odśnieżają przejazd. Co prawda w którejś z dalszych kolejności, ale dojazd mają. A że strach tak na odludziu? Pani, ja tu czterdzieści lat mieszkam i nic mi się nie stało. O północy mogę wyjść przed dom i straszno nie jest. A niech pani tak spróbuje w mieście – odpowiada mi sugestią tambylec. A trójka jego synów w każdym wieku zdaje się potwierdzać słowa tatusia. Kiedyś, za Niemca, było tu piętnaście chałup. Nawet cegielnia i kamieniołom. A droga prowadziła aż do Bełczyny. Tylko Polacy potrafią to wszystko zniszczyć – konkluduje na pożegnanie.

Nic dodać, nic ująć.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *