Pada, wieje, zieje…

145

Junior się integruje we Wrocławiu. A co mu będę żałować. W końcu życie studenckie kiedyś trzeba zacząć. Byle za go szybko nie skończyć :). Dlatego mam nadzieję, że poza integracją zajmie się również nauką. Dziś mnie zapytał, czy na szkolenie BHP koniecznie trzeba iść, bo w tym czasie jest jakiś hiper-, super-, megaważny mecz w TV ;).

A u nas wciąż pada, wieje i zieje chłodem. Rzeki znowu pokazują swe groźne oblicze. To już się nudne staje. I wkurzające zarazem. Niż baryczny zaniżył mi motywację do roboty a przecież sobie diagnoz do sprawdzania naprodukowałam, więc na bezczynność nie powinnam liczyć. Jasny gwint!!! A gdyby tak zaświeciło słońce…

Wczoraj pokazało się wrześniowe Echo i mój skromny tekst o powrocie archeologów. Poniżej całość prezentuję tym, co skąpią 3 złotych na zakup naszego miesięcznika 😉

Archeolodzy wrócili

,1

Do Sędziszowej powrócili archeolodzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Grupa kilkorga studentów z ich opiekunką Agatą Sztyber – pracownikiem Instytutu Archeologii Wczesnego Średniowiecza ponownie założyła stanowiska przy ruinach dawnego kościółka na wzgórzu w środkowej części wsi. W ubiegłym roku udało im się znaleźć zarys budowli i wskazać przypuszczalne miejsce prezbiterium oraz absydy (informacje na ten temat można znaleźć we wrześniowym numerze Echa z 2009 roku). W sierpniowe tygodnie tego roku postanowili kontynuować poszukiwania śladów średniowiecznej przeszłości. Tym razem ich praca miała w większości charakter fizyczny i odbywała się w deszczowe dni, które grzebaniu w ziemi nie sprzyjały. Ogromnym nakładem sił przerzucili kilogramy gruntu i kamienie zalegające przy narożnej, jedynej widocznej ścianie. Odsłonili metrowy dolny jej odcinek. Wydłubali z ziemi potężne bloki kamienne, które niegdyś stanowiły budulec świątyni. Z tych kamieni pozyskali materiał do rekonstrukcji muru. Podobną pracę wykonali wzdłuż południowej części ruin. Odsłonili je i zabezpieczyli przez rozpadem. Podnieśli też poziom ledwie widocznej ściany, wmurowując znalezione kamienie. Przy okazji wyraźnie zaznaczyli, która część muru jest oryginalna, a która zrekonstruowana. To w przyszłości ułatwi prace innym badaczom.

Dość interesujący widok dla postronnych stanowił najstarszy ze studentów – Igor, który niczym ogrodnik, z baniakiem na plecach obchodził odsłonięte mury i spryskiwał je tajemniczym płynem. Tak właśnie zabezpieczał ściany przed chwastami i krzewami, które obcesowo poczynały sobie z wiekowymi fundamentami. Jest szansa, że w tym wypadku natura przestanie dominować nad kulturą. Choć tak naprawdę trochę żal mi było drzewa, które korzeniami wgryzło się w ścianę kościoła. Teraz po solidnej dawce Randapu przyjdzie mu uschnąć. Ale czego nie robi się dla nauki?

Agata Sztyber na podstawie wykopalisk sprzed roku i obecnych prac sporządziła wizualizację kościółka. Z planu wynika, że nie był on duży. Miał klasyczną konstrukcję prostopadłościanu z dostawianym prezbiterium zakończonym absydą od strony wschodniej z lekkim przesunięciem. Wejście znajdowało się od zachodu, nieopodal zachowanej ściany narożnej.

Z wyjątkową pieczołowitością studenci zajęli się dużym kamieniem
z wyraźnie wyrytym krzyżem greckim. To najprawdopodobniej kawałek wewnętrznej ściany kościółka. Krzyż widoczny na nim nazywa sie zacheuszek i jest śladem konsekracji świątyni. Nic więc dziwnego, ze młodsi archeolodzy z dumą mi go demonstrowali i prosili o dokładne obfotografowanie znaleziska, co uczyniłam.

Czy znaleźli jakieś inne skarby? Niewiele udało im się wykopać z ziemi. Wciąż szukają przykościelnego cmentarza, a w zasadzie tego, co z niego zostało. Niestety, mimo założenia trzech niewielkich stanowisk poza obrębem świątyni, na nic interesującego nie udało im się natrafić. Czy to znaczy, że cmentarza nie było? Niemożliwe. Taki był zwyczaj w średniowieczu,
że zmarłych chowano obok kościoła. Co więc sie stało ze szczątkami? Kościół stał na dość kamienistym wzgórzu. Jeśli grzebano zmarłych, nie robiono tego głęboko, z racji warunków terenu. Mogło się zdarzyć, że szczątki po wielu wiekach po prostu wypłynęły z ziemi i wraz z wodą przesunęły się niżej. Okoliczni rolnicy opowiadali o rozrzuconych kościach nieopodal wzgórza. Natrafiali na nie podczas orki czy innych prac polowych.

Kiedy spotkałam się z archeologami w sierpniowy poranek, to był ich ostatni dzień pracy w Sędziszowej. Właśnie sprzątali po sobie, nosząc wielkie pojemniki kamieni, by zasypać je w ziemi i tym samym stworzyć magazyn budulca potrzebnego do odtworzenia ruin. To znaczy, że ich zadanie jeszcze nie dobiegło końca. Za rok znowu przyjadą. Agata Sztyber nie chciałaby, aby ich praca poszła na marne. Marzy jej się, że Urząd Gminy zabezpieczy miejsce, które zbadali. Można by tu postawić ławeczki, tablice informacyjne z opisem historii kościoła i jego wizualizacją. To jest niezły pomysł, tym bardziej,
że wzgórze jest naturalnym punktem widokowym, z którego można podziwiać dolinę Kaczawy, widać też Wielisławkę, Ostrzycę oraz, przy sprzyjających warunkach, odległe Karkonosze.

Znając dotychczasowe dokonania władz gminy w zakresie ochrony zabytków i rozwoju turystyki można mieć nadzieję, że marzenia archeologów doczekają się urzeczywistnienia.

 

Iwona Pawłowska

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuł - Echo Złotoryi, Bez kategorii, Reportaż. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na Pada, wieje, zieje…

  1. knocik pisze:

    3 złote już ?? Oj drogoooo!!!! Składkowe jeszcze zostało 3 złote wiec skorzystam a od czwartku nowa kasa 😉

  2. IP pisze:

    Jaka NOWA kasa? O czymś znowu nie wiem? 🙂

  3. knocik pisze:

    Tak minął termin na druga składke 😉 klubową i przyjdzie jeszcze sponsor.Składka idzie na fiubdziu zarządu przede wszyskim trzeciego prezesa a sponsor funduje życie klubu 😉

  4. IP pisze:

    To ja poczekam na sponsora 🙂 I wypłatę – ona jest bardziej pewna 🙂

  5. knocik pisze:

    Ona wpłynie na moje konto a ja zaczne ją sukcesywnie dzielić pomiedzy klubowiczów ze stażem dosyć dużym 😉 i sukcesy sie też bedą liczyc.Akurat wszystko sie zgadza..30 dnia miesiaca wrzesnia podziele łup i o 19 godzinie podaje sie do dymisji ;),aby od pierwszego paździora ktoś inny zapełniał klubową kase 😉

  6. IP pisze:

    To coś w rodzaju defraudacji się szykuje, a za to się idzie na długi urlop do pojedynczego pokoju z widokiem w kratkę :). A tak nawiasem pisząc, to jestem klubowiczem z długim stażem i pewnymi sukcesami, wiec jeśli dzielimy sprawiedliwie – mogę milczeć przed prokuratorem 🙂

  7. knocik pisze:

    A tak pozatym zdjęć w kratke nikt jeszcze nie robił 😉

  8. IP pisze:

    Ale pamietaj: kratka ma być czarno-biała 🙂 i dobrze byłoby jeszcze uchwycić jakąś industrię poza kratką, ewentualnie makro pluskwy tudzież karalucha 🙂

Skomentuj knocik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *