W świątecznym nastroju

Usłyszałam dziś od jakiegoś obcego faceta (zakompleksiony patafian), że jestem „popier…ona” (nawet Mąż mnie tak nie tytułuje), bo mu się „wper..liłam na jego miejsce parkingowe”. Człowiek miał widoczne problemy z doborem słownictwa, bo w kółko powtarzał to, co wcześniej, ze wstrętem, zacytowałam. Jego ubóstwo leksykalne mogło być uzasadnione faktem, że patafian siedział za kierownicą auta opatrzonego niemieckimi numerami rejestracyjnymi. No właśnie: on siedział, jego samochód stał i nic nie wskazywało na to, że stojąc tyłem do kierunku jazdy, nie sygnalizując żadnego manewru, chce zając miejsce, „w które mu się wpier..liłam”. No taka przewidująca to ja nie jestem :). Gorzej, że facet zaraził mnie tym świątecznym nastrojem i zakupy przestały mi się podobać, więc wróciłam do domu szorować szyby, prać firanki, co zdecydowanie lepiej robi na głowę. Myślę, że jednak korzystniej dla własnego samopoczucia byłoby dziś pojechać do szkoły, a nie na zakupy, bo w mojej macierzystej placówce nikt (przynajmniej głośno i oficjalnie) nie nazywa mnie tak, jak ten pseudo-Niemiec na gościnnych występach 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na W świątecznym nastroju

  1. knocik pisze:

    Dobre słownictwo ;),skorzystam z niego na jakimś plenerze 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *