A propos cierpienia matek

Jak być matką studenta i nie zwariować? Włączam wczoraj komputer, otwieram pocztę a tam mail od Juniora Starszego. Brzmi mniej więcej tak (cytuję z pamięci): Mamo, zapomniałem telefonu z mieszkania, dlatego piszę, żebyś się nie martwiła. O mały włos bym nie zginął na wykładzie, bo zachłysnąłem się colą (tu następuje opis sytuacji, w jakiej mój syn zszedłby był z tego świata w podniosłej atmosferze wykładu). O rany, myślę sobie, ale wstyd! Ale nic nie mówię. Po kilku godzinach kolejny mail: Mamo sknociłem kolokwium z logiki (tu następuje kolejny opis, tym razem zadania, z jakim nie poradził sobie mój pierworodny). Jezu, myślę sobie, skończy studia przed czasem. Ale nic nie mówię. Tylko boleśnie wzdycham. Dziś Junior dzwoni z Wrocławia w porze okołoobiadowej, więc pytam: byłeś na obiedzie? Nie, sam zrobiłem gorący kubek, galaretkę i jogurt zjadłem – z dumą odpowiada jeszcze, aczkolwiek pewnie niedługo, student No tak, rozpusta pełną gębą!– trzydaniowy obiad zrobił mój syn. Może faktycznie lepiej byłoby, aby wrócił już na stałe do domu i dał sobie spokój z tą politechniką.

Po południu pojechałam na zebranie. W domu zostawiłam młodszą latorośl, która symulowała świńską grypę w obawie przed jutrzejszym sprawdzianem z matematyki. Młody został z nakazem zgłębiania tajemnic królowej nauk i obietnicą, że kiedy wrócę, to wszystko sprawdzę. Zebranie trwa w najlepsze, kiedy dostaję sms: Mamo, ja z tej matmy nic nie czaję. Help!

Jak być matka gimnazjalisty i nie zwariować? Jak w ogóle można być skutecznie matką i nie stracić zmysłów? Kto mi da sprawdzony przepis?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na A propos cierpienia matek

  1. IZ pisze:

    To może ja?) ale to chyba zły pomysł, bo przecież jestem ,, toksyczna”.

  2. ip pisze:

    Tak – “toksyczna”, ale masz o rok z okładem większe doświadczenie niż ja 🙂

  3. wfilimoniak pisze:

    To aż się boję co mnie czeka, mój staż jest o rok z okładem krótszy …..

  4. ip pisze:

    Jak to mój dziadek mawiał do babci: Babka, lepiej nie będzie 🙂

Skomentuj wfilimoniak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *