Szukam pracy. Może być w przemyśle. Ale najlepiej lekkim, bo w ciężkim jest za ciężka i źle się kojarzy. Mogłabym wszywać zamki do spodni lub skręcać długopisy. Ostatecznie nie pogardziłabym myciem okien. Na akord. Mogłyby być to nawet okna w „serowcu”, czyli w industrialnym gmachu Politechniki Wrocławskiej, bo od dziś kocham tę uczelnię, gdyż uczelnia pokochała moje dziecko i pozwoliła mu studiować na II semestrze. Junior robił wszystko, aby tak się stało i dziś to cudownie nastąpiło. Moje dziecko jest chyba w czepku urodzone, bo znalazło się w 30% wybrańców, którym algebra niestraszna. A ja w syna zwątpiłam. Chyba powinnam to odpokutować.
Ale…wracając do rzeczy – szukam pracy. Może być w przemyśle.
Moja mama poszła dzisiaj na rehabilitację do szpitala, a pan w kitlu pyta: Z której grupy emeryckiej pani jest? A o jakie grupy chodzi? – nie rozumie pacjentka. No, na przykład nauczycielską… – próbuje uściślić rehabilitant. Nie, ja jestem normalna – odpowiada z dziwną gorliwością moja mama.
Między innymi dlatego szukam pracy. Może być w przemyśle. Czekam na poważne oferty.
Studium Nauk Humanistycznych Politechniki Wrocławskiej : )
jednocześnie miałabym blisko do pracy, czyli mycia okien 🙂