Baby są naprawdę jakieś inne?

Niedziela, 4.30 rano. Normalni ludzie śpią, mniej normalni wracają po całonocnej imprezie do domu, a zupełnie nienormalni wstają, bo trzeba jechać na plener (Perła Zachodu zachodu jest warta). Wciąż się sobie dziwię i ze zdziwienia wyjść nie mogę, że daję się tak wrobić. Pokusa uchwycenia cud urody widoczku jest większa od zdrowego rozsądku i, niestety, możliwości. Namęczę się wspinając po jakiś górkach i goniąc za klubowymi facetami (w tym mym osobistym), których kondycja nierówna jest mojej, a potem patrzę na zdjęcia i żal mi zarwanej nocy. Z pięciuset zrobionych fotek może dwie, trzy mają jakiś urok, ale i tak Zdjęcie Tygodnia przypadnie Łukaszowi, który wystarczy że wyjdzie z domu i popatrzy twórczo na Ostrzycę, albo Mężowi, bo jego photoshop jest lepszy od mojego :). Nie zapominajmy o Sylwku, który nawet w lesie znajdzie kawał zardzewiałej industrii lub tak podkręci ISO, że u kaczki w locie widać każde pióro z osobna :). Knocik też jest w stanie zapodać jakiś eksperyment formalny. A ja co? A ja co… najwyżej mogę sobie pokonwersować z wędkarzami, ewentualnie poćwiczyć mięśnie ramion, dźwigając statyw wte i wewte. Od czego w końcu są kobiety w klubie?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *