No i Święto Ceramiki w Bolesławcu za nami. Plener też. Wróciłam do domu z dwoma kolejnymi aniołkami do mojej kolekcji angelologicznej.
Jeden ma na szyi aparat i powinien przynieść szczęście domowym fotografom, drugi jest z koto-psem i odzwierciedla nasze bziki. Nabyłam też “w drodze zakupu” śliczną filiżankę ze spodeczkiem malowaną w (chyba) polne kwiaty :). Mam też zapas zdjęć pochodu glinoludów. Cudnie wyglądał ten korowód. Zastanawiałam się tylko nad późniejszym zmywaniem tej gliny z ciała maszerujących w pochodzie. Kurzyło się niemiłosiernie aż bałam się o aparat.
Odrobiłam (a może próbowałam odrobić) zadanie domowe zlecone na Klubie.
Musiałam sfotografować jakiś przedmiot z targu staroci. Oj nie było to łatwe. Sztuką jest wyłowić z gąszczu przedmiotów akurat ten, który chce się uchwycić. Efekty pracy w galerii.