Śnieg można znaleźć

Denerwujące są te utyskiwania w telewizji, radiu i innych przekaźnikach, że nie ma śniegu. Nie ma go tam, gdzie być nie powinno, czyli w miastach. Po jakie licho mam przerzucać łopatą hałdy białego przed domem? Po co miałabym się ślizgać autem na ulicy, licząc, że tym razem nie wyląduję w rowie lub nie zaliczę bliskiego spotkania z innym użytkownikiem drogi? Miałam te rozrywki przez dwa lata z rzędu. I wystarczy. Jak ktoś chce śniegu, to sobie jedzie tam, gdzie jest go w bród. I wcale nie trzeba daleko. Dziś znalazłam białe 20 kilometrówza miastem. Było tego od zatrzęsienia. Może nie tak wiele, jak w Jakuszycach, ale wystarczająco, aby przypiąć narty i powędrować w las. A w tym lesie cisza! I tylko ja, Mąż i drzewa. Żadnych turystów wokoło, żadnych szpanerów udających męskie wersje Justyny Kowalczyk, żadnych pracowników korporacji na wyjeździe integracyjnym…Mogłam bez odrobiny zażenowania uprawiać narciarstwo biegowe, które w moim wydaniu wygląda jak dreptano-ślizgowe 🙂 A moja ignorancja techniki jazdy nikomu nie rzucała się w oczy.

I byłoby doskonale, gdyby jeszcze ktoś, przewidując nasze przybycie na Okole, przygotował nam szlak ;). Przecieranie traktu to trochę męczące zajęcie, ale ile kalorii pochłania! W sam raz, aby pozwolić sobie potem na odrobinę słodkiej przyjemności ;).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *