SuperW wkracza do akcji

Właśnie doczekaliśmy się wrześniowego Echa. W nim miedzy innymi mój wywiad z Pawłem Zabłotnym. Poniżej jego treść.

W biegłym roku Szlachetna Paczka pod kierunkiem lidera Pawła Zabłotnego pomogła 21 rodzinom w powiecie złotoryjskim. Kwota pomocy przekroczyła 50 tysięcy złotych. W tym roku ponownie Drużyna SuperW wkracza do akcji. Jej lider opowiada o tym, czego nauczyła go Szlachetna Paczka i co planuje zrobić w tej edycji projektu.

 

Iwona Pawłowska: Co jest takiego w Szlachetnej Paczce, że postanowiłeś znowu się nią zająć?

Paweł Zabłotny: Pewnie to, że się w spełniam w tym. Nie mogłem się już doczekać, kiedy zacznie się ponownie ten projekt. Gdy skończył się w grudniu, czułem pustkę, czegoś mi brakowało. Czekałem, niecierpliwiłem się, kiedy do mnie zadzwonią ze Szlachetnej i zaproponują współpracę.

 

I zadzwonili.

Tak, w kwietniu czy w maju. Doszło do rozmowy. Rekrutowali mnie, wdrożyli i zaczynam.

 

W tym roku miałeś konkurencję. Był inny kandydat na lidera rejonu.

Z tego co wiem, to przynajmniej jeszcze jedna osoba chciała zostać liderem, ale wybrano mnie.

 

Jak myślisz, dlaczego Ciebie?

Może dlatego, że w tamtym roku spisałem się.

 

Jakich doświadczeń nabyłeś podczas ubiegłorocznej edycji Szlachetnej Paczki?

Przede wszystkim, jak mądrze pomagać. Wielokrotnie wcześniej robiłem akcje charytatywne, ale były nieco chaotyczne, może nie zawsze celowe. Teraz już wie, że nie pomógłbym każdemu, bo nie każda rodzina właściwie tę pomoc przyjmie. Teraz wdrażam zasady, jakich nauczyłem się w Szlachetnej Paczce.

 

Nauczyłeś się ostrożności?

Ostrożności i tego, że nie każdemu pomoc się należy. Trzeba się zastanowić, czy ta pomoc coś da…czy osoba nie uzależni się od pomocy…czy będzie umiała wyjść z tej biedy.

 

A masz pewność, że ubiegłoroczna pomoc byłą trafioną?

Zawsze są jakieś wątpliwości, że coś mogło pójść nie tak, jak trzeba. Mam wrażenie, że w większości rodzin coś się zmieniło na plus.

 

Szlachetna Paczka nie ma możliwości monitorowania losów rodzin, którym pomaga?

Nie, ale z racji tego, że nasze miasto jest małe, powiat też niewielki, wszyscy wiemy o sobie dużo i informacja zwrotna siłą rzeczy się pojawia. A z niej wiadomo, że wiele rodzin poczuło szczęście i pozytywną motywację do działania.

 

Czy wiesz już, jakie błędy popełniłeś jako lider w ubiegłorocznej edycji?

Tak. Na pewno za mało czasu poświęciłem na integrację zespołu. Dlatego w tym roku skupię się bardziej na budowaniu drużyny tak, by większość wolontariuszy zarazić projektem i by chcieli brać udział w kolejnych edycjach.

Wiem, że jest duży problem z czasem. Ludzie uczą się, pracują, na działania dodatkowe brakuje chwili, a tu trzeba się oddać projektowi w pełni. W ubiegłym roku kilku wolontariuszy miało słomiany zapał i on szybko się wypalił. W tym roku mam zamiar uniknąć takich sytuacji, dlatego chciałbym mieć w drużynie ludzi odpowiedzialnych, otwartych i szczerych, takich, którzy dają z siebie 100%.

 

Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile osób w ubiegłorocznej edycji zaangażowałeś do Szlachetnej Paczki?

Zaraziłem kilka osób na pewno. Nawet ciebie. Jesteś chyba największą ofiarą Szlachetnej Paczki J Mam też kilka innych osób z wolontariuszy czy darczyńców, które pytają o to, kiedy będzie się znowu cos działo.

 

Chwaliliśmy w Echu Paczkę za to, że znalazła ponad 900 darczyńców. Jak teraz chcesz osiągnąć ten wynik lub go powiększyć?

Chcemy zainicjować akcję promocyjną. Mamy zamiar nagrać filmiki, które upowszechnią ideę projektu. Chcemy trafiać do szkół, pokazać, że wspólnymi siłami można uszczęśliwić całą rodzinę. W biegłym roku jeden z naszych wolontariuszy po zakończonej akcji opowiedział w szkole, jak wyglądało wręczanie prezentów rodzinom. Wszyscy byli pod wrażeniem tej opowieści. W ciszy i ze wzruszeniem słuchali chłopaka. Dowiedzieli się, jak łatwo jest zmienić jakość cudzego życia.

 

Obecnie wciąż jesteś na etapie poszukiwania wolontariuszy. Ilu już zrekrutowałeś?

Takich, którzy przeszli już rekrutację mam dopiero pięcioro. Czekam na koleje zgłoszenia.

 

Powiedz, biorąc pod wagę ubiegłoroczne doświadczenia, czego wolontariusz może się spodziewać po włączeniu się do projektu? Na co musi być gotowy?

Wolontariat w Szlachetnej Paczce jest specyficzny. Można powiedzieć, że to obowiązek na pełny etat. To, że pracuje się z darmo, nie znaczy, że gorzej czy mniej odpowiedzialnie.

Wolontariuszy czekają trzy miesiące ciężkiej pracy: szkolenia, wypełnianie dokumentów, wizyty u rodzin, czasem kilkukrotne, pisanie historii rodzin. Wolontariusze muszą być odporni na stres. Muszą mieć oczy szeroko otwarte i potrafić wyłapywać sygnały, które pozwolą ocenić zasadność ewentualnej pomocy udzielonej rodzinie. Powinni umieć ocenić, czy rodzina jest roszczeniowa czy faktycznie potrzebuje pomocy, która zmotywuje ją do walki z biedą. Nie powinni wyciągać wniosków na podstawie powierzchownej obserwacji.

Jeśli ktoś chce włączyć się do Szlachetnej Paczki tylko dlatego, by mieć fejm albo kolejny wpis do CV, to nie jest dobry wybór.

 

A co w zamian taki wolontariusz dostanie?

Świadomość, że ma wpływ na zmiany, które zachodzą w konkretnych rodzinach. Jeśli zostanie wolontariuszem, to być może kolejna rodzina zostanie włączona do pomocy.

To jest ogromna zmiana.

Poza tym pozna nowych ludzi, nabędzie nowych umiejętności, między innymi interpersonalnych.

 

Jakich ludzi nie chcesz w drużynie?

Tak jak powiedziałem – tych ze słomianym zapałem, nieszczerych i nieumiejących się otworzyć.

 

Wiem, że poszerzył się zasięg Twojego działania.

Tak, już nie tylko powiat złotoryjski, ale też i jaworski. Mimo usilnych poszukiwań nie znalazł się kandydat na lidera rejonu w Jaworze. Dlatego zgodziłem się na koordynowanie prac wolontariuszy na tamtym obszarze. Jednak drużynę jaworską będą tworzyć wolontariusze z tamtego powiatu. Założenie jest takie, żeby w przyszłym roku na bazie tej drużyny wyłonić lidera.

 

Powiedz mi jeszcze, jak wyglądała w ubiegłym roku kwestia pozyskiwania darczyńców?

Na początku był to duży problem dla mnie. Kiedy otworzył się system widziałem, że w innych rejonach już są darczyńcy, a u mnie nic. Zacząłem się denerwować, martwić…Najpierw pojawił się jeden darczyńca i na dodatek nasz wolontariusz. Mijały kolejne dni i nic się nie działo. A potem nagle lawinowo ruszyła pomoc, szczególnie ze strony instytucji, urzędów, od znajomych, ze szkół…Na koniec brakło nam już rodzin, aby obdzielić je pomocą. A darczyńcy nadal się zgłaszali. Nawet z drugiego końca świata.

 

Szukanie darczyńców to również Twoje zadanie. Nie miałeś oporów, by prosić o pomoc?

Nie, potrafię prosić. Nie mam z tym problemów. Przecież nie chcę dla siebie, tylko dla innych.

 

Zaskoczył Cię ten odzew darczyńców?

Bardzo, szczególnie, kiedy zobaczyłem te pięknie zapakowane paczki, które tak szybko zapełniały magazyn. Nie wierzyłem, że to się dzieje. Inni liderzy mi opowiadali, jak to wygląda, ale kiedy zobaczyłam te prezenty na własne oczy, oniemiałem. Wrażenie robili na mnie darczyńcy, którzy przyjeżdżali z tymi pakunkami, robili to naprawdę bezinteresownie.

A prezenty były naprawdę cenne: komputer, meble, zmywarki, kuchenki….To było piękne.

 

Jakie masz oczekiwania wobec tej edycji?

Chcę zbudować drużynę, w której ludzie będą gotowi do podejmowania wyzwań, przekraczania siebie, żeby to był rejon marzeń i wszyscy wolontariusze byli zmotywowani do udziału w kolejnym projekcie, kiedy już ten się zakończy.

 

Niech Ci się uda.

 

 

 

 

z Pawłem Zabłotnym rozmawiała Iwona Pawłowska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuł - Echo Złotoryi, Wywiad. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *