Cholerny sierpniowy poranek

Sierpniowy, leniwy, deszczowy poranek. Z oknem dziwnie jesienny mrok. Co robić w taki dzień? Można zgodnie z marzeniami ostatnich intensywnych tygodni nie robić nic. Na przykład wziąć książkę do ręki. Ale do książki pasuje filiżanka kawy. Tylko to nie restauracja. Kawę trzeba własnoręcznie zaparzyć. Uruchomić ekspres, wlać wodę, spienić mleko. Trochę krzątania. Ale kawa już pachnie. Teraz jest komplet: książka + kawa + ja. Można umościć się w wygodnej pozycji leżąco-siedzącej i uprawiać lenistwo. Ale zaraz.. zaraz…Na fotelu obok kłębi się stos nieposkładanych ciuchów. Nie mogę się skupić na książce, bo mężowskie koszule aż włażą mi w oczy, skarpety rozpraszają myśli, bluzki uwzięły się, by mnie przywołać do rozsądku. Wstaję. Segreguję. Składam. Kawa stygnie. Skoro już wstałam, to może poodkurzam. Przecież jak już leżeć z książką i kawą, to przynajmniej nie obok kurzu. Przypomina mi się: „Kurz leży to i ja poleżę”. O co to to nie. Rozglądam się po pokoju. Okna. Ta szarość to może dlatego, że okna niemyte. Nie, przecież pada deszcz. Myć okna w deszczowy dzień? Bez sensu. Ale kiedy? W upał, gdy nic się nie chce? Dobrze idę po ścierkę, płyn, ściągam firanki, rozlewam zimną kawę, która stoi przy kanapie. Idę po drugą ścierkę…Ehhh, cholerny sierpniowy, leniwy poranek…Może jutro też będzie padać, to sobie poczytam.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *