Kawa i rodzinka.pl

Jestem uczulona na truskawki, głupotę i chamstwo. O ile truskawek mogę unikać, to chamstwa i głupoty nie jestem w stanie wykluczyć ze swojego otoczenia.
Taki obrazek. Wtorkowe południe. Korzystam z końca wakacji. Siedzę ze znajomymi w knajpce w centrum miasta. Jest miło. Dobra kawa, luźna atmosfera, lekkie rozmowy. Ale dość szybko do naszych uszu docierają typowo stadionowe odzywki: „Weź, ku..a nie pie..dol. Na ch…ci to.” „Ty, popatrz, ale zdzira idzie” „Zobacz jak ta k..wa jeb..na wygląda”. Odwracam się. Dwa stoliki za nami rozlokował się ojciec z dwoma synami. Jeden na oko 20-latek, drugi może 13, 14 lat. Usiedli i lustrują deptak, komentując otoczenie. Dochodzące do naszych uszu dialogi nie pozwalają skoncentrować się na rozmowie. Znajomy sugeruje, by zwrócić im uwagę. Nie mam ochoty, a może odwagi, bo już sobie wyobrażam, jaką wiązanką zostanę publicznie potraktowana. Za chwilę głośno zamawiają „browca”, to znaczy „dwa browce”, bo „mały jeszcze nie może”. A mały z miną i aparycją żulika, z sygnetem na palcu wyzywająco patrzy w moją stronę, gdy próbuję zasugerować spojrzeniem, że coś tu nie gra, że można by ciszej, że można by bez tych wulgaryzmów. Po chwili wstaje ten starszy i przechodząc koło mnie, popycha krzesło tak, że mało co nie wpadam nosem w kawę. Może byłoby śmieszne, ale chyba straciłam poczucie humoru. Zwracam mu uwagę, że wypadałoby przeprosić. Na to tatuś i braciszek reagują śmiechem. Pytam co w tym zabawnego? Nie potrafią odpowiedzieć i milkną. Na chwilę. Po jakimś czasie starszy wraca. Z daleka uśmiecha się pełną gębą. Zauważam barwnie podbite oko. Teraz do promiennego uśmiechu dołącza: „Przepraszam panią.” O matko, chyba sukces wychowawczy odnotowałam. Euforia nie trwa długo. Za moment słyszę: „Zamknij mordę kur..o” Odpie…dol się chu…u”. Odwracam się ponownie. Do stolika dosiadła żona i mama. O, nieźle. Dialog się zagęszcza od ciężkiego kalibru słów.
„Masz, kur..o 500 plus to stać nas na pizzę i ch..j” – klaruje żonie mąż.
Stwierdzamy, że kawa przestaje smakować, innym gościom knajpki też. Wychodzimy z lękiem, jakimi epitetami oceni nas rodzinka.pl. Odchodząc, zastanawiam się, czy to na pewno my powinniśmy opuścić knajpkę. Usprawiedliwiam się tym, że uczulona na chamstwo, muszę unikać alergenów. Dopóki nikt nie wymyśli szczepionki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *