Kluczem są ludzie

 

Wilhelm Rochner jest pełnomocnikiem firmy Borgers, inwestora na terenie złotoryjskiej podstrefy LSSE. W rozmowie z Iwoną Pawłowską ujawnia miedzy innymi, na jakim etapie są prace związane z budową fabryki.

Iwona Pawłowska: Z jakiego powodu firma Borgers wybrała Złotoryję na lokalizacje zakładu? Czym wygraliśmy z Zieloną Górą?

Wilhelm Rochner:  Mam nadzieję, że zrozumiałe będzie, że nie będę wchodził w szczegóły negocjacji i porównywał obydwóch lokalizacji, bo to mogłoby dać nie do końca jasny obraz, co w konsekwencji  zdecydowało o wyborze Złotoryi. Raczej powiedziałbym, że obydwie potencjalne lokalizacje były w określony sposób porównywalne, a jednocześnie w inny sposób różne od siebie, ale dzięki tej porównywalności i braliśmy je w równym stopniu pod uwagę i były faworytami. Dodam, że o lokalizację fabryki Borgers na swoim terenie ubiegało się wiele miast. Na początku było 60 lokalizacji.

Jednak istotą byli ludzie, których spotkaliśmy w trakcie negocjacji od samego początku – mam na myśli Burmistrza i głównych współpracowników – w tym panią Katarzynę Iwińską, która miała swojego równie profesjonalnego odpowiednika w Zielonej Górze.

I muszę przyznać, że to ludzie są kluczowi.  Podsumowując, powinienem powiedzieć, że mieliśmy sympatie dla obydwu lokalizacji. Obydwie administracje były bardzo profesjonalne, doskonale z nami współpracowały.

Różnicą między Złotoryją a Zieloną Górą, jak Pani wie, jest wielkość miast. Zielona Góra jest znacznie większa w porównaniu do Złotoryi, a Borgers jako firma działa poza dużymi  ośrodkami miejskimi, stąd mieliśmy siłą rzeczy sympatię do Złotoryi.

A gdyby miał Pan wymienić jeden atut Złotoryi, co to by było?

W porównaniu do Zielonej Góry ?

Tak.

Zdecydowanie wielkość miasta.

Co teraz dzieje się na strefie, na jakim etapie są prace?

Skończyliśmy prace ziemne, 50% działki przygotowaliśmy pod jak najszybsze rozpoczęcie budowy hali, połowa działki jest aktualnie objęta budową, tzn. że zaczęliśmy budowę głównego budynku z zapleczem socjalnym i administracją firmy. Teraz skończyliśmy prace związane z wylaniem fundamentów pod filary. Myślę, że to ok. 150 filarów w całym budynku. I to zostało już zrobione, a ja mogę się cieszyć z faktu, iż dziś rano brałem udział w specjalnej ceremonii, podczas której celebrowano budowę pierwszego z filarów. Była to ceremonia przeprowadzona przez naszego japońskiego wykonawcę (TAKENAKA Europe), w trakcie której wokół filaru położono ryż, sól i sake,  każde z nich na krawędzi filaru,

W polskim zwyczaju jest kłaść kamień węgielny, a tu sypie się ryż. To dość egzotyczne.

Ceremonię zasugerował nasz japoński wykonawca. Jest to obrzęd, który ma sprzyjać powodzeniu w pracach, przeciwdziałać potencjalnym wypadkom na budowie i innym przeciwnościom losu etc.

Ale rozumiem, jaki jest kontekst tego pytania. Jako firma nie zdecydowaliśmy się na jakieś oficjalne otwarcie prac budowlanych na działce, ale planujemy wielką ceremonie otwarcia, kiedy budowa zostanie zakończona i wtedy już wg naszej filozofii i tradycji – katolicki ksiądz poświęci budynek firmy. Nie zapominamy o tym oczywiście, a ceremonia japońska dotyczy wyłącznie prac budowlanych.

Nie poznałem jeszcze lokalnego księdza – ale proszę być pewną – że tak właśnie zrobimy.

Jak wygląda pozyskiwanie pracowników? Wiem, że już się rozpoczęła procedura rekrutacyjna. Na jakim jest teraz etapie?

Udało nam się zatrudnić już kilku menadżerów do głównych działów jak: HR, logistyka, jakość, obecnie pracujemy nad pozyskaniem menadżerów do utrzymaniem ruchu i księgowości, rekrutujemy także plant menagera i to jest jedna strona rekrutacji. Druga ważna kwestia to rekrutacja personelu do działu produkcji, który zacznie prace w sierpniu. Załoga będzie przeszkolona w jednej z naszych fabryk w Niemczech, w fabryce, w której odbywają się podobne procesy produkcyjne. Pozostanie tam do końca tego roku, a następnie pracownicy wrócą do Złotoryi.

Oni będą szkolić kolejnych?

Tak przeszkolona załoga powinna być na tyle zaznajomiona  z procesem produkcji, aby być w stanie szkolić kolejne osoby już tu na miejscu – w nowej fabryce. Liczę, że wśród tych osób znajdą się szefowie zmian, team leaderzy, którzy pomogą później łatwo szkolić i integrować z załogą kolejne osoby.

W takim sam sposób pracowaliśmy z sukcesem w naszym ostatnim projekcie w USA, gdzie 1,5 roku temu otworzyliśmy jedną z naszych fabryk.

Kogo firma potrzebuje, kto może znaleźć zatrudnienie?

Wspomniałem już o menadżerach, których ciągle poszukujemy.

Jest trudność z ich pozyskaniem?

Raczej jesteśmy bardzo ostrożni z zatrudnianiem, szukamy naprawdę najlepszych osób, rozszerzyliśmy nasze poszukiwania o Legnicę i inne miasta.

Znaleźliśmy już część kadry i jestem pewny, że znajdziemy pozostałą część.

Szukamy też osób do utrzymania ruchu, mechaników, operatorów do obsługi naszych maszyn i tutaj jest wymagany juz pewien poziom wiedzy technicznej.

Znajomość języka niemieckiego jest warunkiem koniecznym, by ubiegać się o pracę w Borgersie?

Nie, nie jest warunkiem koniecznym, może na niektórych stanowiskach, chociaż nie ukrywam, że byłaby przydatna.

Wszyscy menadżerowie, mistrzowie, jeśli nie znają niemieckiego, będą się jednak uczyć języka. Również dla osób, które będą pracować teraz w Niemczech będą zorganizowane profesjonalne lekcje niemieckiego tak, aby lepiej zapoznały się z językiem, a przez to procesami produkcji.

 

W okolicy mamy dość dużo firm automotive. Czym Borgers przyciągnie pracowników, jaką zachętę np. finansową proponuje?

 

To, czym przyciągamy, to przyjazne środowisko pracy, nowoczesna fabryka, z nowoczesnym wyposażeniem, nowoczesnym zapleczem socjalnym. Liczymy też, że ludzie zrozumieją, jaka jest różnica między firmą rodzinną, jaką jest Borgers, a po prostu standardową korporacją. Liczę, że zarazimy duchem rodzinnym Borgersa naszą załogę.

Rozumiem, że o zarobkach w tym momencie nie możemy rozmawiać?

O pieniądzach? Nie, nie możemy  🙂 Ale jeśli mogę powiedzieć coś o zarobkach, to wszystko wynika z rynku. Rynek wycenia poszczególne stanowiska i to daje ostateczną wielkość zarobków.

 

Co Pana zaskoczyło podczas negocjacji w Polsce in plus?

Myślę, że już powiedziałem o dobrych rzeczach. Spotkaliśmy bardzo zaangażowane osoby, bardzo profesjonalne, bardzo poświęcone  w proces negocjacji  – i to nam bardzo odpowiada i to nie dotyczy tylko Złotoryi.

A co rozczarowało?

Będę ostrożny w tych minusach, bo generalnie w negocjacjach komunikacja była bardzo dobra, ale było też oczywiście negatywne doświadczenie.  Kiedy w listopadzie zdecydowaliśmy ostatecznie, że wybieramy Złotoryję, wtedy nowy rząd w Warszawie zablokował wszystkie transakcje związane z zakupem gruntu (z zasobu ANR). To było coś, czego się zupełnie nie spodziewaliśmy i do czego nie przywykliśmy, żeby zmiana rządu miała tak duży wpływ na lokalną skalę. Dla nas to było nie do uwierzenia, jak można ludziom, tutaj lokalnie, którzy tak walczyli o ten projekt i zrobili tak wiele i to z sukcesem, zablokować tak ważny z lokalnego punktu widzenia projekt przez rząd centralny. To nie było miłe i bardzo nas rozczarowało. Widziałem, że to było także bardzo rozczarowujące dla osób, które negocjowały z nami po stronie Złotoryi.

Myślę, że Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna potrzebowała trochę czasu, aby zrozumieć, że proponujemy poważny projekt tutaj w Złotoryi  i nie jest to hazard, gra.

Najważniejsze jest to, że ludzie stąd – ze Złotoryi – byli zdeterminowani, aby Borgers tu zainwestował.

Czy kiedy Pan jest tu, to czuje się Pan w Europie?

Tak, definitywnie.  I jeszcze raz powtórzę, że klucz to ludzie, których spotkaliśmy w Polsce, w każdej z lokalizacji, nie tylko w Złotoryi – którzy są bardzo profesjonalni i bardzo europejscy.

Przed negocjacjami nie mieliśmy jakichś oczekiwań, ale wszyscy, których spotkaliśmy, myślą po europejsku i bardzo to doceniamy.

Słyszałam, że Pan ma szczególny sentyment do Dolnego Śląska? Dlaczego?

Mój ojciec urodził się tutaj, wychowywał się blisko Legnickiego Pola. Chociaż umarł i wszyscy krewni także, to bardzo miło jest wrócić do korzeni i ogromnie doceniam taką możliwość. Osobiście jest to dla mnie bardzo ważne doświadczenie.

Czy właściciel firmy, pan Borgers już miał okazje zwiedzać okolice?

Nie, niespecjalnie był czas na to, ale jestem pewny, że kiedy skończymy naszą budowę, kilku udziałowców Borges przyjedzie tutaj zobaczyć fabrykę, a przy okazji będzie mieć szanse zwiedzić okolicę

Będę z przyjemnością ich tutaj oprowadzać jako przewodnik. Ale w pierwszej kolejności to ja muszę gruntownie poznać okolicę. Planuję  z żoną i przyjaciółmi spędzić tutaj 10-dniowe wakacje, jesienią, w październiku.

Planujemy zwiedzanie Dolnego Śląska, oczywiście także Złotoryję, ale także Wrocław. Nie mogę się tego doczekać. Wierzę, że inni – w tym udziałowcy Borgers – chętnie zobaczą, jak ta była część Niemiec rozwija się, szczególnie przez ostatnie 25 lat.

Nauczył się już Pan trochę języka polskiego?

Właściwie to wziąłem kilka lekcji, szkoda ale nie mam czasu, aby robić to częściej, ale próbuję poznać  podstawy, żeby zrozumieć, co się wokół mnie dzieje i jestem zainteresowany dalszą nauką.

Może Pan obiecać, że następny wywiad będzie po polsku. Na przykład ten po otwarciu fabryki?

🙂 Nie jestem pewny czy to jest możliwe, ale jeśli wyśle Pani wystarczająco wcześnie pytania -spróbuję  (ale nie tak skomplikowane pytania jak teraz ;). I wtedy odpowiem z czyjąś pomocą .

To kiedy przecinamy wstęgę?

Budynek będzie gotowy z końcem roku, produkcja ruszy z końcem pierwszego kwartału, więc
w połowie roku  – ceremonia, a później czekam na kolejny wywiad i poproszę o pytania z wyprzedzeniem, bo prawdopodobnie będę pracować nad następnym projektem firmy Borgers.

Zatem do zobaczenia 🙂

 

Z Wilhelmem Rochnerem romawiała Iwona Pawłowska, która dziękuje Dawidowi Gudelowi i Katarzynie Iwińskiej za pomoc w tłumaczeniu wywiadu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuł - Echo Złotoryi, Wywiad. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *