Jak cofnąć czas?

Jak cofnąć czas?
Można bardzo prosto, choć niezupełnie bez wysiłku. Można wybrać się w niedzielę do Soboty. Dodam, że w upalną niedzielę do nie mniej upalnej Soboty. W Sobocie niestety też jest niedziela i to trochę psuje koncepcję. Psuje ją też wspomniany upał, bo to pretekst, by raczej siedzieć w cieniu i sączyć wodę z miętą i cytryną. Z lodem oczywiście. Tak robią mądrzy ludzie. Ja jednak mam męża, a on nie wie, co to upał i nie wie, że ja ciepłolubna nie jestem. A mówię mu to od trzydziestu lat. Tylko facet nie przyswaja takich faktów. Ja już bym się nauczyła. On uważa, że rower to dobra metoda na upał, bo wiatr we włosach i te sprawy. A kto widział wiatr we włosach, kiedy człowiek z mozołem wspina się na kolejne wzniesienie?
Jednak nie o tym chciałam. Chciałam raczej o tym, że jak się jedzie rowerem w upał, to pot szczypie w oczy. Nie lubię być szczypana. Szczególnie w oczy. Wtedy nie ma szans, by przyglądać się światu, a przecież po to jeżdżę na rowerze. Zatem teraz widziałam tylko kawałek drogi, ten względnie początkowy. Wiatraki mielące leniwie rozedrgane od żaru powietrze. Stada motyli oblegające kwiaty nawłoci. Zwiastujące jesień marcinki przy płotach. Uginające się pod ciężarem owoców zdziczałe jabłonie. Dziury w ogrodzeniu, przez które wyskakują psy z pianą na ustach, chętne powiedzieć mi, co o mnie myślą… A potem już było mi wszystko jedno, byle do mety, byle do wodopoju, byle z górki, byle wiatr we włosach… 😀 No i byle do piątku, bo może wtedy znowu do Soboty 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *