Co lub kto mnie gryzie


Kończy się 2016. Przestępny rok i jak niektórzy twierdzą – fatalny. Rzeczywiście niemiło wspominam ten czas. Po części za sprawą tak gremialnego odchodzenia z tego świata ludzi znanych, wybitnych czy po prostu tylko bliskich nam, tak zupełnie prywatnie istotnych w naszym życiu. To bolesne patrzeć, jak ubywa nam tych, co byli reliktami dawnego świata, gdzie wydaje się – wszystko było jeszcze takie poukładane. Tam, dokąd poszli, musi być teraz interesująco. Jeśli spotkali się wszyscy w jednym miejscu, na pewno się sobą nie nudzą. A my? A my zostajemy jeszcze na jakiś czas tu, gdzie z roku na rok urządzamy sobie swojskie piekiełko.
Nie zrzucajmy winy na polityków, którzy podzielili nas na sorty. To tylko usankcjonowanie podziałów, jakie w nas są. Kto jak kto, ale my, Polacy lubimy się nie lubić. Nawet, a szczególnie, wtedy, gdy nie poznaliśmy dobrze obiektu swojego nielubienia. Nie lubimy tak z założenia. Powody są nieistotne. Bo ktoś jest kobietą/mężczyzną, bo lubi KOD/PiS, bo jest za przyjmowaniem uchodźców/nie jest za przyjmowaniem uchodźców, bo za dużo robi/za mało robi, bo jest ładny/brzydki….lista potencjalnych powodów mogłaby być oczywiście wydłużona. Ale my nie lubimy też bez powodu. I zwykłe „dzień dobry” odczytujemy jak wymierzony nam policzek. Czasem nie lubimy kogoś, bo po prostu boli nas żołądek i gdzieś trzeba swoje niezadowolenie uzewnętrznić, więc na ból żołądka antidotum staje się nielubienia pani X a na kolkę nerkową najskuteczniejsze jest obrażenie pana Y. Zepsuta pralka skutkuje wylaniem żółci na władzę, a porażkę w pracy można odreagować, nazywając panią P jakąś wymyślną inwektywą.
Nie trzeba włączać ogólnopolskich wiadomości w necie czy TV, by zobaczyć brud, tragedie i agresję tego świata, wystarczy swojskie podwórko, lokalne portale, profile znajomych bliższych i dalszych.
My już nawet nie kłócimy się, my się żremy, połykamy w całości, po to, by przeżuć i wydalić, oczywiście odwłokiem, bo przecież innych trzeba mieć w du..ie.
Nie pomaga nawet Dzień Życzliwości. Nawet on potrafi wzburzyć pewne gremia, bo za głośno w mieście, bo za dużo ludzi, bo za dużo śmieci i w ogóle kto to wymyślił?
Nie łudźmy się, że wraz z 2017 rokiem pryśnie zły czar i świat się zmieni, bo kalendarz nie ma tu nic do rzeczy. Ludzie nadal będą odchodzić z tego świata, a my dalej będziemy pogrążać się w tym piekiełku. Więc nie dziwmy się tym, którzy wolą inne miejsce.

Mimo wszystko życzę nadziei na lepsze jutro.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *