I miałam rację. Zdjęcie Męża okazało się najlepsze. Dyskusja dziś na Klubie była wyjątkowo zażarta. Wszyscy (prawie) wcielili się w skórę Zoila i nie szczędzili słów krytyki pod adresem zdjęć. Oczywiście cudzych :). W sumie już mnie to nie rusza. Jeszcze kilka tygodni temu miałam mniejszy dystans do siebie, a teraz…chyba odzyskałam zdrowy rozsądek :). W końcu to tylko zabawa. Wbrew temu, co zapowiedziałam Mężowi, że nie będę głosować na jego fotki (bo on nie głosuje z zasady na członków swojej rodziny), nie miałam wyboru. Po prostu był najlepszy. A i mnie i Młodemu udało się uplasować w czołówce, no takiej dalszej, ale… czołówce 🙂
Mamy 4 miejsce.
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze „zdjąć” ładne niebo. Chmury były malownicze, słońce praktycznie już zaszło i na horyzoncie zaznaczała się fotogeniczna poświata, z zarysem górek i drzew. Szkoda tylko, że mój aparat widzi inaczej niż moje oko 🙂
P.S .
Dzisiaj spodobała mi się dyskusja sprowokowana przez Juniora Starszego na temat przeróbki, czyli, w jego rozumieniu, fałszowania zdjęć. Oczywiście wszystko, co jest jakąkolwiek ingerencja graficzną w fotkę, to karygodne sprzeniewierzenie się prawdzie. A teraz Junior siedzi i robi HDR-y. Przekonał się czy co?