Poteatralne refleksje :)


Nauczyciel to ma klawe życie. Czasem uczy, czasem nie. Ja nie uczę ostatnio we wtorki. Bardzo mnie to cieszy, bo osiem godzin za biurkiem jest gorsze niż sześć godzin bez biurka. Wtorki mam teatralne. Dziś był teatr w Cieplicach, tydzień temu we wrocławskiej synagodze. Wolę, gdy grają inni. Ja gram na co dzień i już chyba repertuar moich gestów i czynów znudził się uczniom. Dlatego ożywcze bywa wyprowadzenie ich w inną przestrzeń, taką z fotelami, lożami i sceną. Swoją drogą nie miałabym nic przeciwko temu, by w mojej klasie ktoś zamontował to wszystko. Ja bym sobie biegała po scenie, monologowała, zmieniała rekwizyty, kostiumy (to poza sceną), światła, muzykę, a moi uczniowie w zupełnej ciemności mogliby przez 45 minut bezkarnie się zdrzemnąć. I ja bym była szczęśliwa, nie widząc ich znudzenia i oni zadowoleni, bo wyspani. A oklaski mogłabym sobie puszczać z offu, żebym nie miała poczucia zupełnego bezsensu miotania się po tej scenie. Podoba mi się ten pomysł.
Tylko nie wiem, co na to dyrektor tego mojego „teatru”? 

P.S. A po “spektaklu” wszyscy byśmy szli do KFC 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *