Ideał sięgnął bruku

Siedzę sobie dziś w kawiarni w przerwie między obowiązkiem edukacyjnym a domowym i słyszę rozmowę przy stoliku obok: „Nauczyciel to odpad. Tu się nie nadawał, tam się nie nadawał, to poszedł uczyć w szkole.” Było to tak głębokie, że wyciągnęłam notatnik i sobie zapisałam. Przyda mi się, kiedy z racji uprawianego zawodu, uderzy mi sodówa do głowy. 
A tak serio, to zrobiło mi się gorzko, na tyle, żeodruchowo posłodziłam to, co piłam. Mimo to nie pomogło i tę gorycz do domu zawlokłam, a teraz próbuję się jej pozbyć, sącząc ją między wiersze niniejszego wpisu.
Moi drodzy czytelnicy, nie czuję się odpadem. Poszłam na polonistykę, bo chciałam być polonistką. Poszłam do pracy w szkole, bo chciałam być nauczycielką. Nie miałam ambicji uprawiać polityki ani roli. Nie chciałam liczyć cyferek, pieniędzy czy na karierę.
Lubię swoją pracę i póki będzie i ja będę, nie zamierzam z niej rezygnować. Jak na razie nie zniechęciła mnie do tego żadna reforma, a kilka już przeżyłam. Nie jest dla mnie problemem, że niektórzy koledzy w firmach co miesiąc mają o jedno zero z tyłu lub jedynkę z przodu pensji więcej. Nie poddaję się mimo biurokracji, z którą zamiast uczenia czasem przychodzi mi się mierzyć. Bo po prostu taką drogę sobie wybrałam i konsekwentnie, mimo wielu rozdroży i zakrętów, nią brnę.
Ale kiedy słyszę takie słowa, które stawiają mnie na równi ze zużytą reklamówką i opróżnionym kartonem po mleku czy zafajdanym pampersem, czuję zażenowanie, czuję wstyd, złość i smutek. I nachodzi mnie pytanie, czy jest jeszcze inny zawód, który budzi tak negatywne emocje, jak ten, który sobie wybrałam?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *