Moja lewa strona

Nawigacja na pewno ułatwia życie. Nie raz zaprowadziła mnie już do celu. Jednak nie obywa się to bez przygód. Bo problem leży nie w klarowności przekazu, ale we mnie. Jak zapamiętać, która strona jest lewa, a która prawa? Już mi wstyd, szczególnie, kiedy kompromituję się przy obcych, na przykład kiedy pilotuję kierowcę autobusu wiozącego szkolną wycieczkę i własnoręcznie pokazuję prawą stronę, a sugeruję słowami lewą. Najbardziej boję się sytuacji, gdy jakiś przechodzień albo kierowca spytają mnie o drogę. Ostatnio w podobnej okoliczności zrobiłam taką minę, że pytający od razu stwierdził: „Nie wie pani”. I pojechał szukać kogoś z mądrzejszym wyrazem twarzy.
Bywa, że moja nieznajomość stron lewa/prawa przyprawia mnie już o śmiech bezradności. Tak jak wczoraj. Słuchałam mojej nawigacji z uwagą. Starałam się posłusznie wypełniać jej rozkazy. Ale kiedy miałam za sobą ¾ drogi i czułam, że stres podróżny już mnie opuścił, emocje opadły, usłyszałam od mojej nawigacji: “skręć w prawo”. Skręciłam, choć drogowskaz sugerował inaczej. Ale myślę sobie: drogowskaz stary, nawigacja nowa, więc ona chyba lepiej wie. I owszem – okazało się, że nawigacja wiedziała, tylko jej prawo, to nie to samo, co moje prawo. I tak jakoś się obie rozminęłyśmy w intencjach. Dobrze, że za chwilę rozum, co mnie opuścił, wrócił na swoje miejsce i jakoś dojechałam do celu. Chociaż gdyby jeszcze nawigacja mówiła mi: „nie wjeżdżaj pod prąd”, to też byłoby miło.
Po tym wszystkim, co mnie wczoraj z kierunkami spotkało, przestałam się dziwić mężowi, że kupił mi bluzę do biegania z rękawami oznaczonymi kierunkami: lewa/prawa 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *