Jak wygląda nauczyciel?

Poczułam dziś zakłopotanie. Na lekcji. Rzadko tak mam, ale zdarza się. Szczególnie, kiedy rozmowa z uczniami zbacza z głównego nurtu lekcji i zaczyna meandrować w niebezpieczne rejony. Dziś w trzeciej gimnazjum omawiałam Sherlocka Holmesa. Wymyśliłam sobie, że dzieciaki przećwiczą metodę dedukcji na konkretnym przykładzie. Wyświetliłam im zdjęcie Nigela Kennedy. Na fotografii muzyk wygląda jak zadbany i elegancki kloszard, kuca przy murze na chodniku i w żaden sposób nie przypomina światowej sławy skrzypka.
Dzieciaki głupie nie są i zwęszyły podstęp. Dość szybko wykluczyły bezdomnego (czysty), niedługo potem stwierdziły, że artysta (fryzura), ale na konkretną odpowiedź musiałam jednak trochę poczekać.
Kiedy w końcu doszli do celu, jedna z uczennic stwierdziła: „Na skrzypka to on nie wygląda”, na to druga: „A pani [w sensie ja] wygląda na nauczycielkę?!”
No i tu żałuję, że zaraz zadzwonił dzwonek, bo nie rozwinęłam tematu pobocznego, znaczy się dygresji i teraz nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że nie wyglądam na nauczycielkę. I co to znaczy wyglądać jak nauczycielka. Przy okazji przypomniało mi się zdanie z wypracowania jednego z uczniów tej klasy sprzed dwóch lat: „Ewa Jedwabińska, mimo, że była nauczycielką, była bardzo zadbana” 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *