Chwile mają smak


Im jestem starsza, tym bardziej doceniam drobne przyjemności. Cieszą mnie rzeczy, które kiedyś były mi obojętne lub nawet uciążliwe. Delektuję się chwilą, jak dziś kawą pitą na tarasie schroniska przed wyruszeniem na szlak. Odnajduję smak we wspinaniu się na mniejsze i większe szczyty, choćby ten smak był słony od potu. Wiem, że z każdym, choć nieśpiesznym krokiem, zbliżam się do celu a stamtąd zobaczę to, co mi wynagrodzi wysiłek. Bo właśnie po to są góry, by dawały nam okazję do zmiany perspektywy. Skoro nie mam ptasich skrzydeł, wspinam się ponad czubki drzew. A kiedy najdzie mnie ochota, robię sobie pauzę, jak himalaiści aklimatyzujący się przed ostatecznym atakiem na Everest. A na górze lubię ten wiatr, który chłodzi gorącą głowę. I to słońce niehamowane gęstwiną lasu. W drodze powrotnej oglądam wiewiórki biegnące w sobie znanym kierunku, wywijające slalomy po pniu świerków. Zadzieram głowę i patrzę na zielone jeszcze szyszki, których mnogość wróży srogą zimę. I idę w stronę schroniska, gdzie czeka świeżo upieczona szarlotka.
Tak, chwile mają smak – czasem szarlotki, a czasem potu. „I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska. A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *