O wyższości gór nad morzem – felieton subiektywny


Są wakacje. Wielu twierdzi, że najlepiej odpoczywa się na urlopie poza domem. Nie wiem. Różnie z tym bywa, bo wszystko zależy, co rozumiemy przez słowo „wypoczynek”. Dla niektórych, jak dla mnie, już samo pakowanie walizek jest męczące. A jeszcze bardziej trudzi mnie planowanie, co do tych walizek włożyć.
Niemniej jednak wakacje sprzyjają podróżom. Statystyczny Polak ma zasadniczo dwie możliwości: albo pojedzie nad morze, albo w góry. Jako równie statystyczny Polak też stanęłam przed tym wyborem i zdecydowałam, że w moim przypadku lepiej sprawdzą się góry i to najlepiej te bliższe niż Tatry czy Bieszczady. Morze wykluczyłam od razu. Morze wymaga poświęceń. Poczynając od tego, że nad morze jedzie się dłużej i stoi w korkach, a skończywszy na tym, że wraca się tak samo. A co jest pomiędzy? Też same utrapienia. Na przykład to, że nad morzem są wszyscy, którzy nie są w górach albo w pracy, czyli większość narodu. Jest gęsto i głośno, co za tym idzie – klaustrofobicznie. A ja klaustrofobię mam i w takich warunkach reaguję paniką, czyli między innymi rozstrojem żołądka i chęcią ucieczki . Ponadto nad morzem jest piasek. Piasek szkodzi aparatom. Szkodzi też książkom. Mam wrażenie, że szkodzi też zębom, co zauważyłam, jedząc gotowaną kukurydzę piaskiem panierowaną.
Na dodatek nad morzem szumi morze. I to nie jest szum, który mnie relaksuje, to szum, który mnie nudzi. Podobnie zresztą jak płaski krajobraz. Nudzi mnie też rytuał chodzenia na plażę z tobołkiem, w którym są: ręcznik do leżenia, ręcznik do wycierania olejek do opalania, woda do picia, książka do czytania, okulary od wszystkiego, telefon do selfie….
Ale już najgorsze jest to, że świat się uparł, że znad morza trzeba przyjechać strzaskanym na heban. A to wymaga: po pierwsze: cierpliwości, by dać się równomiernie zgrillowć, po drugie: odporności na ból, kiedy przesadzi się z czasem grillowania, po trzecie odwagi, by pokazać światu ciało kobiety w kwiecie wieku odziane w bikini, a po ostatnie – gotowości na raka skóry.
Dlatego, i jeszcze z kilku innych powodów, morzu podczas wakacji mówię stanowcze: nie!
Wybieram góry, gdzie wszystko jest inaczej .

P.S. A zdjęcie tak na przekór wszystkiemu 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *