Święta prawda o makijażu :D

Przeglądam sobie z rana internety. Patrzę na wielkie i małe sprawy tego świata. Wielkie już mnie na tyle niepokoją, że wystarczają mi nagłówki. Dłużej zatrzymuję się przy plotkach ze świata celebrytów. W końcu są wakacje i nie muszę udawać, że jestem ambitną czytelniczką. Jednak jak się okazuje i tu można znaleźć dramaty. Na przykład nieodpowiedzialny dziennikarz, kolega z pracy Magdy M. opublikował na jakimś portalu zdjęcie obojga, na którym rzeczona Magda M. „nie ma grama makijażu”. Skandal! Wiem, że kobieta bez grama, a nawet kilku gramów, makijażu, szczególnie kobieta w słusznym wieku, może czuć niepokój, kiedy świat na nią patrzy. Ostatnio tak miałam, gdy poszłam rano przed śniadaniem po chleb do sklepu. Bałam się, że nikt mnie nie pozna lub uzna za chorą 
Jednak wracając do newsa w internetach, przypatrzyłam się temu skandalicznemu zdjęciu, chcąc wyłapać niedoskonałości, czyli skazy urodowe dziennikarki i spotkał mnie zawód. Nie żeby Magda M. była bez skazy. Magda M. po prostu miała makijaż. Nawet moje niewprawne oko mogło dostrzec pomalowane usta (błyszczyk) i wytuszowane rzęsy. Domyślam się, że i podkład też był. Nie wiem, po co kłamać w tak banalnych sprawach? Kobiety się malują. To fakt stary jak dzieje ludzkości. Kiedy Bóg tworzył świat, zaczynał od podstaw. Najpierw stworzył niebo i ziemię. Spojrzał na swe dzieło i urzekł się nim. Identycznie było z ciałami niebieskimi. Potem Bóg stworzył lądy oraz oceany i rzekł: jesteście piękne! Następnie przyszła kolej na rośliny i zwierzęta. Te też przypadły Stwórcy do gustu. Potem był mężczyzna. Bóg popatrzył na pierwszego człowieka i zachwycił się swym dziełem. Na koniec stworzył kobietę. Przyjrzał się niewieście, skrzywił się jak po cytrynie i rzekł z niesmakiem: ty to się będziesz musiała malować!
Taka jest prawda o makijażu. Jedyna i święta