“Iwona, kiedy botoks?” ;)


Idę dziś sobie szczęśliwa, że lekcje skończyłam, szkolnym korytarzem i spotykam kolegę, a ten pyta: Iwona, kiedy botoks? I zanim pojęłam, że kolega pyta o termin projekcji filmu, całe życie ze zgryzoty przeleciało mi przed oczami. A że miało co przelatywać, znajomy musiał chwilę poczekać na właściwą odpowiedź. Niby powinnam odetchnąć z ulgą, że to było niewinne pytanie o film, ale zaraz nasunęła mi się niepokojąca myśl: A może to już? Może kolega rzeczywiście chciał mi coś powiedzieć? Może ja po prostu z powodu niedawno nabytej nadwzroczności nie widzę z bliska swoich zmarszczek. Z daleka też ich nie widzę, bo z daleka nic nie widzę – taka moja usterka. Może moja twarz już jest tak sfatygowana czasem, że nie powinnam zwlekać ze wstrzyknięciem, naciągnięciem lub podniesieniem tego lub owego? Po botoksie nie będę przynajmniej robić min, grymasów i wreszcie nikt się nie zorientuje, co moja twarz ma na myśli . Czyli przesądzone, bo nie ma się co oszukiwać, że będzie lepiej. Niedawno usłyszałam, że uczniowie zastanawiają się, jak wiele czasu zajmuje nauczycielom doprowadzenie się rano do stanu tzw. używalności. Jak wcześnie muszą wstawać, by wyjść do ludzi i nie straszyć? Może nawet nie kładą się wcale, tylko godzinami wklepują kremy przeciwzmarszkowe i rysują sobie rysy twarzy?
Tak, starość idzie ku nam i nic nie pomoże nazywanie jej drugą lub trzecią młodością. Pora sobie uzmysłowić, że kiedy sama byłam licealistką, moi nauczyciele, którzy wydawali się nam wtedy staruszkami, byli w wieku, którym teraz sama jestem. Zatem Iwona, kiedy botoks?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *