Reporterski nos zawiódł mnie dziś do ludzi, którzy mieszkają nieopodal i powadzą niewielki pensjonat. Zdecydowali się przemeblować swoje życie, porzucić miasto i jego wygody, a pieniądze zainwestować w wiejską chałupę, co pozwoliło im pozbyć się zasobów do ostatniej złotówki. Dziś, po kilku latach od tej życiowej rewolucji, czują się szczęśliwi, spełnieni i świadomi że marzenia kosztują, ale mimo wszystko warto je spełniać.
Od lat to są moje marzenia. Wiem, że brzmi to jak scenariusz kiepskiego filmu dla kobiet – rzucić wszystko, zaszyć się na zapadłej wsi i żyć w cieple ludzkiej życzliwości. A dla zarobku przyjmować pod swój dach szukających ustronia turystów. Mimo, że trąci to banałem, nie umiem wyrosnąć z tych wizji. Ale brak mi odwagi, by rzucić pracę i pognać na przykład w Bieszczady albo inne Rudawy. Poczekam, pewnie niebawem nadejdzie czas, że praca rzuci mnie, a wtedy nie będzie wyjścia, tylko realizować marzenia .
Bo czasami życie decyduje za nas. Takie drobne przypadki są jak zwrotnice, ustawiają kierunek naszej podróży. Bywa, że zastanawiam się, co by było, gdyby…Mam w swojej historii kilka takich momentów, które mogłyby mnie zaprowadzić zupełnie gdzie indziej.
Jeden jest nawet całkiem zabawny i często wspominany przez mojego Męża.
Było to na pierwszym roku studiów. Z jakiejś niewytłumaczalnej dla mnie przyczyny wybrałam sobie lektorat języka włoskiego. Normalni ludzie chodzili na angielski, na rosyjski, a ja nie. Ja ćwiczyłam: io sono Polacca, mi chiamo Iwona, come stai?….
Nie wiedziałam, czy mi się to do czegoś przyda, czy kiedyś wykorzystam swój początkujący włoski. I stało się tak, że los postawił na mojej drodze Włocha. Takiego prawdziwego z Italii, co mówił w rdzennym narzeczu. A było to na targach poznańskich, gdzie dorabiałam, sprzedając katalogi. Podszedł, zaczął mówić, ja mu odpowiedziałam, czyli potoczył się dialog, prawe jak na lektoracie. Tak się miło konwersowało, że w trakcie tej rozmowy musiałam chyba mu wyznać, w której części Poznania mieszkam. Pożegnaliśmy się i na tym wydawało mi się, że nasze spotkanie się skończyło. Dla mnie przynajmniej na pewno. Po pracy pojechałam w odwiedziny do akademika, gdzie mieszkał (jak się niebawem okazało) mój przyszły Mąż. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po tych odwiedzinach wróciłam na swoją stancję, a zaaferowany właściciel mieszkania już w drzwiach obwieścił mi: „Pani Iwono, był tu taki elegancki Włoch. Przyjechał z tłumaczką i mówił, że pani umówiła się z nim na kolację. Był bardzo smutny, że pani nie zastał.”
Nieczęsto mi się zdarza, by zaniemówić, a jeszcze rzadziej mieć nogi jak z waty. Wtedy dopadło mnie i jedno i drugie. A najbardziej przeraziło mnie to, jaki jest poziom mojego włoskiego, skoro nie wiedziałam, że umówiłam się z człowiekiem na kolację i on na dodatek musiał ze sobą przywieźć tłumaczkę .
Do tej pory mój Mąż mi wypomina, że gdybym wtedy do niego nie pojechała, pewnie byłabym dziś żoną jakiegoś Włocha i gotowała mu pastę, piekła pizzę, robiła tiramisu, wrzeszczała po włosku na dzieci – czyli w skrócie byłabym Mamma mia .
Tak to czasem życie decyduje za nas. A czy dobrze, czy źle? Kto to wie .
-
Archiwa
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- październik 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- czerwiec 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- wrzesień 2012
- czerwiec 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
-
Meta