Stara bieda


Zdarza mi się czasem spotkać przypadkiem, na przykład w kolejce do kasy marketu, dawno niewidzianego znajomego. Nie wypada stać w milczeniu, więc najczęściej jedno z dwojga zwyczajowo pyta: I co u ciebie słychać? Przyznam, że robię, co w mojej mocy, by pytanie takie zadać pierwsza, bo jako indagowana czuję zakłopotanie. Takie niewinne, grzecznościowe zagajenie rozmowy zwykle wprowadza mnie w konsternację. Co odpowiedzieć? Jak opowiedzieć swoje życie, jak opisać te kilka lat niewidzenia, kiedy przede mną tylko trzy osoby do kasy. Nie powiem, jestem raczej zwięzła i mało wylewna, więc może bym dokonała streszczenia, ale który wątek uznać za główny tego dramatu, a co zostawić w roli epizodów? Czym mogłabym zafascynować swojego rozmówcę, odwracając jego uwagę od artykułów higienicznych w moim koszyku? Selekcja materiału to trudna sztuka. Wie o tym każdy pisarz i niejedna panna na wydaniu. Dlatego zwykle nie wiem, czy iść w sensację (“wiesz, zrobiłam sobie nos”), czy w stronę ekspresji i impresji (“mam wrażenie, że ten czas tak szybko leci…”). A może po prostu zapodać rozmówcy najświeższe newsy (to chyba jakaś tautologia?) i opowiedzieć wczorajszy dzień. „Co słychać? No wiesz, wczoraj zobaczyłam mysz w mieszkaniu…. Nie wiem skąd. Przeleciała mi przed oczami…Nie… czarna była…Żywa całkiem, biegła…. A kot? Schował się za pralkę i nie mogłam go stamtąd wyciągnąć…” Oczyma wyobraźni widzę minę znajomego i reakcję kolejki. Tak, opowiadanie newsów to zdecydowane chybiony pomysł. Więc co słychać? W porządku. A u ciebie? Też stara bieda.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *