Kilka dni przed świętami omawiałam ze swoimi gimnazjałkami „Opowieść wigilijną”. Tak chciałam ich wprowadzić w klimat Bożego Narodzenia, w klimat duchowego przeżywania świąt. Żeby było inaczej niż zwykle, poprosiłam młodych o to, by stworzyli własną opowieść wigilijną. Chciałam, by cofnęli się w czasie i znaleźli jedną taką wigilię, którą zapamiętali na dłużej. I kiedy te młode umysły biedziły się nad skleceniem swojej opowieści, pomyślałam sobie, że gdyby ktoś mi zlecił takie zadanie, miałabym twardy orzech do zgryzienia. Nie tylko z powodu dłuższej podróży w przeszłość, którą musiałbym odbyć, ale przede wszystkim dlatego, że moje wszystkie wigilie zlały się w jedną. Może właśnie na tym polega tradycja, że zawsze jest podobnie. Oczywiście wigilie z dzieciństwa miały inny smak niż te późniejsze. Jako dziecko spędzałam je u babci, gdzie zjeżdżała się cała rodzina: ciocie, wujkowie, a kiedy upłynęło trochę lat – moje kuzynostwo. Wigilie dzieciństwa to pachnący świerk obwieszony bombkami jak zabawki, cukierkami, malowanymi na złoto orzechami. Pamiętam choinki, na których paliły się nie elektryczne lampki, ale świeczki, a z nimi trzeba było obchodzić się bardzo ostrożnie, by nie skończyć świąt na pogorzelisku. Zwyczajem wigilijnym, który zapamiętałam z dzieciństwa, było lanie, które zwykle kończyło moje grymaszenie. Jako jedynaczka czułam się bardzo zaniedbywana w ten dzień. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, zajęty masą obowiązków kuchennych. Dlatego za wszelką cenę próbowałam ściągnąć na siebie spojrzenia domowników. Nie przebierałam w środkach i w konsekwencji wyprowadzona z równowago babcia lub mama klapsem na tyłek wieńczyła tę moją aktywność. Chodziłam potem naburmuszona i zapłakana, a babcia mówiła – „jaka wigilia, taki cały rok”, co jeszcze bardziej skłaniało mnie do płaczu. Z dziecięcych wigilii zapamiętałam też to, że nic mi nie smakowało, co znajdowało się na świątecznym stole. To był zresztą czas, że jadłam tylko chleb z masłem i frytki, więc nic dziwnego, że ani karp, ani uszka, ani pierogi nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Może jedynie na kompot z suszu spoglądałam łaskawszym okiem, ale żebym była koneserem tego trunku, to nie…
Oczywiście jako dziecko czekałam na Gwiazdora, bo w moim domu to on przynosił prezenty. Ze wszystkich, jakie znalazłam pod choinką, zapamiętałam jeden. Była to nocna koszula. Kiedy pięciolatka, która zwykle śpi w piżamach, dostaje koszulę nocną, czuje się kobietą. Tak się właśnie wtedy czułam i to uczucie pamiętam do dziś. Podobnie jak pamiętam, że koszulka była biało-niebieska w kwiatuszki i to, że siedziałam w niej przez resztę kolacji wigilijnej .
Wigilie dzieciństwa zmieniły swój smak, kiedy dorosłam, wyszłam za mąż. A definitywnie skończyły się wraz ze śmiercią dziadków.
Taką wigilią przejścia, była pierwsza, którą spędziłam w domu mojego męża. Było to dwa dni po naszym ślubie. Stres miałam niemiłosierny. Nowy dom, nowa ja. Chciałam wypaść jak najlepiej, a wiadomo, jak to zwykle się kończy. No i tak się skończyło, że już na samym początku kolacji umoczyłam w czerwonym barszczu efektowne wiązanie mojej białej bluzki.
Dziś sobie myślę – drobiazg, nie takie gafy jeszcze później w życiu popełniłam, ale wtedy był to dramat. Dramat na miarę Gombrowiczowskiej „Iwony, księżniczki Burgunda”.
I jaka jest moja opowieść wigilijna? Nie mam swojej jednej magicznej wigilii. W sumie to magiczna jest każda, szczególnie kiedy ma się wokół siebie najbliższych. I oby tak było jak najdłużej.
-
Archiwa
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- październik 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- czerwiec 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- wrzesień 2012
- czerwiec 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
-
Meta