Nibycity

Czas kampanii wyborczych rządzi się swoistą retoryką i narracją. I cyklicznie przychodzi moment, że trzeba jakoś sobie z tym poradzić, czyli przenieść się w rzeczywistość alternatywną wykreowaną przez kandydatów. Na razie, od kilku tygodni dość regularnie i nachalnie jestem uświadamiana, że żyję w mieście braków. Takim Nibycity. Brakuje tu wszystkiego, a najbardziej dotkliwie basenu, o czym nie wiedzą chyba tylko antypodach, chociaż nie dałabym sobie ręki uciąć, bo niektórzy tam też mają fejsbuka i znajomych w Nibycity :).
Nie ma dróg, chodników, nie ma placów zabaw, koszy na śmieci, nie ma marketów, kin, szkół, nie uświadczysz żadnych przybytków rozrywki…ani miejsc pracy. Ziszczenie snu niejakiego Kononowicza.
Żyjemy na totalnej pustyni. 15 tysięcy ludzi co dzień brodzi w piachu, włócząc się od jednej wydmy do drugiej. I tak spędza całe swoje życie od przedszkola do późnej starości. I przesypuje się ten piasek ziemi jałowej w klepsydrze życia. Ten sam piach wieje nam w oczy i zgrzyta między zębami, uwiera w butach (kupionych rzecz jasna w Prawdziwymcity)
Ale jest nadzieja. Przyjdzie nowe. I jak za dotknięciem magicznej różdżki komisarza wyborczego świat wokół nas nabierze barw, życia i sznytu. Na piasku tej pustyni postawi się zamki i napisze patykiem nową historię. Do następnej kampanii.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *