Z perspektywy łóżka część 2.


Od kilku dni kolekcjonuję drobne przyjemności i aspiruję je do rangi szczęścia.
Kiedy leżę się w szpitalu, od świata zewnętrznego oddziela mnie szyba okna, ekran monitora lub telewizora… A tam widzę ludzi, którzy żyją zwyczajnością. Chodzą, wystawiają twarze do słońca, owiewa ich wiatr, wsiadają do swoich aut, jadą robić zakupy. I tak patrzę z zazdrością na ten do niedawna dostępny mi luksus, uziemiona na oddziale, gdzie słońce jedynie praży przez szybę, wiatru brakuje i z radością powitałoby się jego obecność w dusznej sali, ludzie nie chodzą, a suną nogami z ostrożnością, którą można by pomylić z dostojnością. Zakupy można zrobić w szpitalnym bufecie, pod warunkiem, że personel wyda zgodę na dłuższy spacer, czyli pokonanie 2 pięter. Dla wielu z nas to wyczyn na miarę zdobycia Everestu.
I wtedy radością nie do opisania i podważenia może być obudzenie się po operacji z niewymazaną świadomością dobrych spraw i ludzi. Nie mniejszą radością jest pozwolenie pielęgniarki na opuszczenie łóżka i przejście 20 metrów do łazienki, gdzie można bez pomocy i asysty personelu umyć swoje ciało. Jakiż to luksus intymności!

Radością jest awans z sali OIOMu na zwyczajną, zwaną tu potocznie „boczną” i samodzielne spożywanie posiłków.
Radością bywa też uśmiech ponurej salowej, która ma władzę większą niż sam ordynator i za niesubordynację, czyli nieumycie kubka gotowa jest zesłać pacjenta na SOR, co by tak sobie postał w kolejce.
Radością jest względnie dobry wynik pomiaru ciśnienia i temperatury, zwanych parametrami życiowymi, nawet jeśli odbywa się on w momencie, kiedy wreszcie udało mi się zmrużyć oko.
Radością jest wsparcie personalne i produktowe z domu od najbliższych, bo to namiastka normalności, czyli świata zza okiennej szyby.
I tak sumując te wszystkie radości, trzeba powiedzieć, że nawet w takim miejscu można znaleźć okruchy szczęścia. Chociaż nie miałabym nic przeciwko temu, by zaznać powiewu wiatru i wystawić twarz na promienie słońca 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *