Refleksje przy niedzieli

Chyba znowu powinnam zamknąć się na media, szczególnie społecznościowe, gdzie wszystko oparte jest o zasadę „hulaj dusza piekła nie ma”.
Jesteśmy już co najmniej od dwóch tygodni wsadzeni w inny wymiar naszego życia. Poznajemy takie realia, o których tylko czytaliśmy w podręcznikach historii. Nota bene ten czas pewnie też będzie kiedyś miał swoje zasłużone miejsce w innych podręcznikach.


Nic dziwnego, że to wykolejenie nas z rutyny życia stwarza duży dyskomfort, budzi lęk i doprowadza do histerycznych zachowań. Nawet najtwardsi mają chwile kryzysu optymizmu. A co dopiero dzieci czy młodzież, która w swym kulcie hedonizmu nie wykształciła w sobie mechanizmów obronnych na takie trudności życia.
Pomyślmy o tych, którzy nie radzą sobie z emocjami i nie fundujmy im kolejnych wklejek na temat tego, jak okłamują nas Chiny, jak oszukuje nas rząd w kwestii liczby ofiar. W gruncie rzeczy każdy zdrowo myślący zdaje sobie sprawę z nieoszacowanych przypadków i zachorowań i śmierci, tylko po co epatować tym nieustannie innych? Po co wzmagać panikę i dodawać jeszcze więcej złych emocji?
Dziś rano włączyłam śniadaniówkę – tam pozornie zgoła odmienny nastrój, błaznujący dziennikarze(?), heheszki i komentarze typu: „nie myślmy o epidemii, żyjmy z uśmiechem”. Kilka dni temu nawet pokazywali, jak wprowadzać się w radosny nastrój, pobudzać do śmiechu ćwiczeniami fizycznymi. O mateńko, pomyślałam – totalny brak balansu.
Media nie sprostały wyzwaniu. Zostają książki. Byle nie “Dżuma”. Albo wypracowania maturzystów 

😉
P.S.
Kiedyś, gdy chodziłam na aerobik, prowadząca zajęcia na koniec zawsze robiła ćwiczenia rozluźniające i wtedy mówiła: “Nie myślcie teraz o niczym, odprężcie się, nie myślcie o pracy, o dzieciach, o zakupach…”. Zgadnijcie, o czym wtedy myślałam? 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *