Plan na jesień

1 września. Nastała meteorologiczna jesień. Żeby było adekwatnie do sytuacji – leje. I dobrze. Nie chodzi mi nawet o to, że być może da to wytchnienie suchej ziemi, tylko sprzyjać będzie temu, by łatwiej wejść w nową rzeczywistość. Lubię jesień, nawet taką udawaną. Jesień lubię bardziej niż lato. Tak chyba mają introwertycy.

Lato wymaga aktywności. Tyle wtedy trzeba. Szczególnie trzeba gdzieś jechać, coś zwiedzać, z kimś się spotykać, kipieć energią. Tyle jest bodźców od świata, których nie sposób przeoczyć. A jesień sprzyja wyciszeniu, skupieniu, ukojeniu nerwów, stagnacji, hibernacji. Tego właśnie mi trzeba. Bo jestem zmęczona. Nie pracą – przecież dopiero skończyłam urlop. Jestem zmęczona chaosem świata, nadmiarem informacji i złej energii, wojną wewnątrzplemienną, głupotą ludzką, krzykliwością i wszechobecnym cwaniactwem. Wiem, że żadna zmiana daty w kalendarzu nie zagwarantuje mi tego, że to wszystko zniknie, ale tak miło się łudzić, że przyjdzie jesień i wszystko, co złe przykryje patchworkiem kolorowych liści, a mnie kocem, pod którym prześpię ten stan. Bo sen to taka odnoga naszego życia, która daje nam w gratisie czas na przeżywanie. A tego czasu zaczyna brakować. Coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę, że przesiadłam się z ciuchci do pendolino, z okien którego patrzę, jak z prędkością błyskawicy uciekają krajobrazy i ludzie.Konfucjusz powiedział, że człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy uświadomimy sobie, że mamy tylko jedno. Ja już chyba to zrozumiałam. Dlatego od tej jesieni zwalniam, skupiam się, rzucam precz wszystko, co zabierało mi energię. Mam dość obdzielania nią wszystkich wokół. Teraz chcę być egoistką, nie Judymem czy Siłaczką (tak skutecznie ośmieszono mi ten idealizm). Taki mam plan na jesień. A może na kolejne lata?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *