Niedziela

Świat wokół mnie pulsuje od emocji. Nie są to dobre emocje. W wielkim garze buzuje złość. Mam przeczucie, że niedługo pokrywka nie wytrzyma ciśnienia i cały gniew wykipi. Coś się z ludźmi zrobiło złego, że tak łatwo skaczą sobie do oczu. Hamulce puszczają, więc coraz więcej wokół chamstwa i werbalnej agresji. Towarzyszą jej oklaski zdezorientowanej gawiedzi, która na wszelki wypadek szuka silnego protektora w niepewnym czasie.

Nie wiem, czy to moje wrażenie, czy tak jest naprawdę? Może tak było zawsze, ale ja zrobiłam się bardziej wybredna wobec świata i ludzi? Nie wiem. Ale wiem na pewno, że to mnie bardzo męczy i niepokoi.

Dlatego szukam spokoju w tym co stałe, co swą niezmiennością gwarantuje poczucie bezpieczeństwa.

I skoro jest jesień, to jadę w las, bo wiem, że tam będą ciepłe kolory. A właśnie ciepła tak bardzo brakuje. Te kilka godzin wśród drzew, gładkiej kory buków, szorstkich pni świerków, na miękkim dywanie z igliwia, mchu i liści, wśród zapachu wilgotnego powietrza i wijącego się babiego lata – jest jak odtrutka. Z głowy parują nieznośne myśli o tym, co wczoraj i co jutro. Jest tylko tu i teraz. Choćby przez chwilę słonecznej niedzieli. „Bo w życiu są noce i dnie, ale bywają też niedziele.” A dziś była ta niedziela.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *