Kto sądzi czarownicę?

Dziś czytam o sobie: „Musimy tępić takich nauczycieli którzy popierają wulgaryzm wśród młodzieży i zabijanie nienarodzonych dzieci. ”Jeśli chodzi o te nieszczęsne wulgaryzmy, które rzekomo popieram wśród uczniów – nie będę się nawet do tego odnosić, tak jest śmieszne, ale w związku z drugą kwestią się wypowiem.

Nie jestem za śmiercią. Jestem za życiem, szczególnie tym, które już jest, a któremu nikt z rządzących, czyli tak zwane państwo nie chce pomóc. Od lat działam charytatywnie. Nie piszę tego, by się chwalić, ale po to, by jednym przypomnieć a innych uświadomić. Pomagałam chorym dzieciakom, kwestując na ulicach miasta (wymaga to wiele odwagi i odporności psychicznej na cyniczne komentarze), organizowałam licytacje, by wspomagać naszych mieszkańców, którym brakuje na leczenie, od lat działam w Szlachetnej Paczce i widzę skalę nędzy, w jakiej żyją ludzie starzy, samotni, schorowani, kalecy, samotne matki, rodzice niepełnosprawnych dzieci. Pamiętam, kiedy pewnego roku zabrałam swojego syna, by pomógł nam rozwozić dary dla rodzin i po wizycie w jednym domu, gdzie rodzice mieszkali z niepełnosprawnym, z powodu wady genetycznej zdeformowanym, maluchem i chorą na Alzheimera babcią, mój syn – luzak, wówczas licealista, z przerażeniem powiedział: „Mamo, to jest hardcore. Za rok sam zrobię paczkę.” Ja taki hardcore widzę co roku. Wy tego być może nie widzicie ze swoich biur. Nie widzicie, jak w tym wypadku państwo jest nieudolne, by ochronić życie, które już jest, by zagwarantować mu godność. Od narodzin do śmierci.

Nie widzicie też oddziałów patologii ciąży, nie znacie historii kobiet, które rodzą zdeformowane, kalekie, bezmózgie dzieci i muszą je pochować kilka tygodni czy parę lat po narodzinach. Jak niektóre z nich zazdroszczą tym, które już poroniły, że ominie je dramat żegnania się z dzieckiem tyle miesięcy noszonym w sobie. Czy wiecie, co czuje matka, co czuje rodzic, chowając dwuletnie dziecko? Jeśli uważaliście na polskim, to jedynie znacie to z trenów Kochanowskiego, ale pewnie czuliście te emocje jak przez mgłę. Bo to była literatura. Jest jeszcze życie. Życie to nie abstrakcja, życie to nie tylko poczęty embrion, życie rządzi się też swoimi prawami i trzeba pochylać się nad każdym z istnień osobno, a nie jednym wyrokiem TK zamykać możliwość wyboru, decyzji rodzicom, bo tak chce kawaler z Żoliborza.

I nie powołujcie się, oskarżając nas, kobiety na Kościół, nie zasłaniajcie się nim. Kościół też już nie mówi jednym głosem. Kościół jest jak ludzie: i dobry i zły decyzjami swoich przedstawicieli. To właśnie decyzja jednego z nich (no cóż, trafiłam pechowo na urzędnika w sutannie) sprawiła, że żyję dziś bez ślubu kościelnego, a to, że starszy syn został ochrzczony, jest skutkiem determinacji rodziny i łaski duchownego z innego miasta, który zgodził się na sakrament dla dziecka, bo tu mi odmówiono. Kościół nie jest bez winy, ale z nim nie walczę. Nigdy nie miałam takiej potrzeby. Znam i pięknych duchowo księży i całkiem przyzwoitych, znam też takich, których minęli się z powołaniem. Owszem. Tak to wygląda. W każdej grupie społecznej i zawodowej.

I na koniec jeszcze jedno: mam nadzieję, że autor przytoczonych na początku słów przejęzyczył się i nie chciał napisać „tępić”, tylko “potępić”. Bo słowo „tępić” bliższe jest „niszczyć”, „trzebić”, „zabijać”. A jeśli o to piszącemu chodziło, to w czym jest lepszy ten stróż moralności od zwolenniczek aborcji?

P.S. Jedno mam wam za złe, wy wszyscy obrońcy tzw. zasad moralnych – obudziliście we mnie demony.2609Liczba odbiorców1004AktywnośćPromuj post

17617629 komentarzy8 udostępnieńLubię to!KomentarzUdostępnij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *