Świąteczne pytania o granice

Dziś będzie krótko, bo jest święto. Święto niepodległości, suwerenności, swobody i wolności. Dlatego chciałam dziś o wolności. O wolności słowa – konkretnie.

Od ponad 30 lat możemy cieszyć się brakiem cenzury, możemy obnosić się ze swoimi opiniami na tematy wszelakie, możemy formułować je w mediach, komentując (najczęściej anonimowo) rzeczywistość czy też od kilkunastu lat na swoich wallach fejsbukowych, instagramowych bądź innych. To nasze niezbywalne, wydawałoby się, prawo do wypowiedzi i tak chętnie z niego korzystamy. Bo kto nam zabroni? Jednak patrząc nawet na dzisiejsze wpisy w mediach elektronicznych, zastanawiam się, czy naprawdę wszystko jest dozwolone? Czy są jakieś granice, których, podpierając się prawem do wolności wypowiedzi, przekraczać nie wolno?Dlaczego tak wielu ludzi myli wolność wypowiedzi z chamstwem, prostactwem, wulgarnością, brutalnością i pluciem jadem? Czy każda opinia, którą mamy o innych, musi być publicznie wyrażona i to tak niewybrednym językiem? Czy pranie brudów i wyciąganie intymnych spraw bliźnich mieści się w granicach wolności wypowiedzi? my naprawdę dorośliśmy do tego prawa? Czy umiemy korzystać z wolności i demokracji? A może nam trzeba znowu zamordyzmu i kneblowania ust (nie mam na myśli maseczek)?Zamiast odpowiadać na te nieproste pytania, które tu sama sobie zadałam, w gruncie rzeczy – retoryczne, napiszę na koniec to, co zwykle mawiam: zanim coś powiesz lub napiszesz, zastanów się, czy to jest potrzebne, czy dobre i czy prawdziwe.

A tak w ogóle miłego świętowania 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *