Kochajmy się, ale tak – z osobna ;)

Przeszedł czas dni bez nazwy i bez cyfry. Ferie. Jeszcze nie było tak, by nastąpiły bezpośrednio po przerwie świątecznej. Ktoś na górze, kto podjął taką decyzję, jest mało zorientowany w higienie pracy. Jednak po tych ludziach już niczego mądrego nie mogę się spodziewać. Kto pracuje w szkole, wie, że racjonalnie rozłożony czas wolny jest sprzymierzeńcem i ucznia i nauczyciela. Ferie skończą się 17 stycznia i teoretycznie do końca czerwca uczniowie a tym samym nauczyciele będą w pracy. Owszem, jest mała przerwa na majówkę, ale w tym roku jest wyjątkowo krótka. Dobrze będzie, jeśli szybko wrócimy do nauczania stacjonarnego, wtedy nie wypalą się nam zasoby motywacji tak szybko, ale jeśli nadal nauka będzie via internet, marnie to widzę.

Jednak z wiatrakami nie ma co walczyć, trzeba z godnością przyjąć darowany nam wolny czas i efektywnie go wykorzystać. Efektywnie jednak nie musi przekładać się na efektownie. W tym roku nie muszę nikomu tłumaczyć, dlaczego nie wyjeżdżam na ferie. Nikt nie wyjeżdża. No może poza celebrytami, ale nauczyciele w tej sferze nie funkcjonują. Dlatego zostaje eksploracja terenów przyległych. Mam to szczęście, że mieszkam w pięknej części Polski i nie muszę nigdzie wyjeżdżać, by cieszyć oczy obrazami. Ale jednocześnie nie na tyle pięknej, żeby obijać się o tłum turystów.

Dziś wzięłam psa i poszłam w znajome przestrzenie i przez zdecydowaną część drogi byłyśmy tylko my dwie, czyli Hadra i ja. Ani żywej duszy. A wokół mgła jak tiulowa zasłona. I śnieg wczorajszy, który z minuty na minutę robił się nieprzyjemnie brązowy, przechodząc w konsystencje błota, moczył buty. Nie wiem, dlaczego ludzie tak tęsknią za śniegiem. Owszem, zdarza się, że ładnie wygląda, ale nie przesadzajmy. Śnieg najpiękniejszy jest w górach, przy błękitnym lub rozgwieżdżonym niebie. Po co komu śnieg na przedgórzu? Szczególnie w mglisty, ponury dzień? Myślę, że ten, co wczoraj spadł, wystarczy. Ulepiłam(!) bałwana(?) i sprawa załatwiona. Jeden śnieg na rok może być, ale żeby zaraz tęsknić, gdy stopnieje? Jak ktoś tęskni, to niech jedzie w góry. Wszystko powinno mieć swoje miejsce 🙂

Śnieg w górach, morze nad morzem. Czy jakoś tak. Może ktoś mi zarzuci, że marudzę, że nie doceniam uroku białego puchu, że nie ma we mnie dziecięcej radości… Nie, bynajmniej, ja nawet po swojemu go kocham. Przy czym mój afekt do śniegu przypomina uczucie Tadeusza do Telimeny: „Kochajmy się, ale tak – z osobna”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *