Marzy mi się eksperyment…albo nie

Zadzwoniła dziś do mnie znajoma z pracy i pyta: jak ci mijają ferie? Jedyne, co mogłam powiedzieć to tyle, że… mijają. I to maksymalnie szybko mijają. Jak młodość. Za kilka dni znowu zasiądę w swoim ulubionym miejscu na kanapie przed monitorem i będę wspinać się na wyżyny swojego intelektu, wrażliwości i cierpliwości. A potem kląć wsobnie, że to wszystko funta kłaków warte, bo nikomu niepotrzebne. Kiedy wrócimy do szkół, do klas, na szkolne korytarze, tego nie wie nikt. Formuła nauki zdalnej wypaliła się po kilku tygodniach jej funkcjonowania. O ile na początku była traktowana jak coś eksperymentalnego i tymczasowego, po kilku miesiącach stała się rutyną. Brak kontaktu osobistego z uczniami doskwiera nam bardzo. W ogóle brak kontaktów jest szkodliwy dla psychiki. Policzyłam, że w ubiegłym roku do szkoły CHODZIŁAM przez 2 miesiące i tydzień. Najpierw zatrzymała mnie na długo choroba, potem ferie, a następnie tuż po nich pandemia, w jej trakcie wakacje, po których raptem półtora miesiąca uczyliśmy stacjonarnie. Nikt chyba bardziej niż ja nie tęskni za budynkiem na Kolejowej 🙂

Jednak raczej przyjdzie nam na powrót poczekać. Na razie korzystam z wolności i chodzę, oddycham pełną piersią, a zasadniczo dwoma, czytam książki i jak najmniej kontaktuję się z siecią. Dochodzę do wniosku, że to pomaga złapać trochę równowagi psychicznej. Bo gdybym opierała swoją wiedzę o świecie na tym, co do tej pory podała mi sieć, musiałabym uznać podłość świata i ludzi. Bo ludzie w internecie są naprawdę brzydcy. Nie o wizualną stronę tej brzydoty mi chodzi – bo od czego są lukrowane obrazki na Ig i filtry w telefonie- ale o brzydkie słowa, myśli i intencje. O taką brzydotę platońską mi chodzi. Czasem dziwię się, gdzie oni wszyscy są, skoro na ulicach, w sklepach, w lasach i w górach spotykam całkiem sympatyczne osoby. Gdzie kryją się ci wszyscy cynicy, zazdrośnicy, hipokryci, aroganci…? Gdzie są ci zgorzkniali obywatele błyskawicznie ferujący wyroki na wszystko, specjaliści od budowy dróg, mostów oraz nowej Japonii ewentualnie Irlandii? Gdzie siedzą esteci, których razi starość lub otyłość kobiet? Gdzie homofoby i mizogini i „prawdziwi patrioci”? Nie wiem. Marzy mi się taki eksperyment, żeby każdy z nas wychodząc na ulicę, brał ze sobą transparent z tekstami, którymi anonimowo zaistniał w sieci. Albo ubrał się w koszulkę lub bluzę z deklaracją, którą tylko pod osłoną internetu jest w stanie wygłosić: „Nie cierpię Olki!” „Nienawidzę gejów!” ”Ewka to gruba locha”…”Patrycja to bezguście”…”Franek bierze łapówki i kręci na boku…” „XYZ do gazu”…Albo lepiej nie…Niech już zostanie, jak jest. Po co zohydzać świat. Niech ten brud zostanie tam, skąd tak łatwo można wyjść 😉


Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *