Być jak Bolek i Lolek

Mam od kilku miesięcy mam dwa koty (prawdy bliższe jest stwierdzenie, że to koty mają mnie). Najpierw uratowali je dobrzy ludzie (jednego z nich nawet dwukrotnie), a potem ja te znajdy przygarnęłam. Bracia bliźniacy, burasy, zwykłe dachowce. Od dawna wiadomo, że koty pełnią funkcję praktyczną, estetyczną i terapeutyczną. Ta ostatnia jest nie do przecenienia. Szczególnie teraz, gdy sytuacja zmusiła mnie do tak zwanego home office, obserwacja kociego życia jest jednym z ulubionych punktów codziennego programu. Koty wypełniają mi czas, prawie tak, jak kiedyś moi synowie 🙂

I tak samo, jak oni, są ofiarami mojego braku konsekwencji, co jak wiemy, negatywnie odbija się na wychowawczym efekcie końcowym. Moje dwa kocury, choć bracia, to dwa zupełnie inne egzemplarze. Początkowo nie umiałam rozróżnić, który jest Lolkiem, a który Bolkiem, bo wyglądali jak z kserokopiarki. Ale z biegiem czasu zaczęłam dostrzegać ich odmienną powierzchowność (Lolek jest bardziej fit i lekko ciemniejszy na grzbiecie), a im dłużej z nimi przebywałam – również charakter.Lolek jest stworzeniem, które na nic nie ma czasu. Ma mnóstwo zajęć. Kompulsywnie je i tak też się bawi, śpi szybko. Wiecznie się kręci pod nogami, nie umie się zdecydować, czy wyjść do ogrodu, czy nie, a jak już wyjdzie, to za chwilę głośno domaga się wpuszczenia do domu. W ogóle miauczy więcej i głośniej od Bolka. Zwykle koncert przypada na czwartą nad ranem. Jak się przytula, to mocno, ale tylko na chwilę, bo przecież powinien znowu gdzieś biec. Lolek musi wszystko widzieć, szczególnie to, co dzieje się za oknem, w domu śledzi każdy mój krok, jest bardzo towarzyski. Kiedy chce, by go pogłaskać, nie zna przeszkód, by to osiągnąć. Żadnych przeszkód, nawet grawitacja mu niestraszna. Jest ciekawski i zaspokajając tę ciekawość, ryzykuje życiem. Kilkukrotnie już ratowałam go z opresji, miedzy innymi wyławiając z wanny, bo z pływaniem u niego nietęgo.Natomiast Bolek to kot-sybaryta. Pulchniutki, mięciutki kanapowiec. Taki miękiszon. Wyraźnie zdegustowany nadmiarem energii brata. Jest tak leniwy, że nawet nie ucieka przed psem, co więcej – bezczelnie wyjada psie żarcie. Nigdzie się nie śpieszy. Ostatecznie tylko do miski z karmą. Odgłos wyciąganej saszetki jest jednym z niewielu, które pobudzają go do działania. Kiełbasę wywęszy nawet w hermetycznym opakowaniu. Kiedy nie śpi, koczuje pod lodówką. Uwielbia zaglądać do garnków. Nie pogardzi zostawionym na talerzu ciastem. Poza tym śpi. Można powiedzieć, że Bolek po prostu żyje w przewie na sen. Uwielbia ciepło, w mróz unika wychodzenia z domu, najchętniej śpi na kaloryferze.Obaj są jak Filemon i Bonifacy, jak Doktor Jekyll i Mister Hyde, jak yin i yang. Komplementarni. Jak dwie strony mojej osobowości

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *