Odliczam poniedziałki

Odliczam poniedziałki. Na razie do świąt, bo może po świętach wrócimy do normalności. Co chwilę, co kilka dni przeglądając portale informacyjne, klikam w tytuły, które zazwyczaj brzmią podobnie: „Minister X/Y podał przybliżoną datę powrotu do nauki stacjonarnej.” I za każdym razem daję się nabrać. Bo w tekście nie ma żadnej konkretnej informacji, a tak chciałabym mieć jakąś, choć jedną, pewność w tej niepewności. Na razie spotykają mnie tylko niespodzianki. Zamkną – nie zamkną, a jak zamkną, to co zamkną, a co w zamian otworzą: basen, muzeum, kort tenisowy… Śledzenie tych zmian mogłoby nawet bawić, gdyby nie kryły się za tym ludzkie dramaty, bankructwa, depresje.

Mam to szczęście, że moja branża pracuje, choć mam wrażenie, że to praca pozorowana. To znaczy ja pracuję i to można by rzec, że podwójnie, ale nie przekłada się to na efekt. Czyli mam klasyczny syndrom Syzyfa. Niedawno mój kolega z pracy pyta: „Czy nie masz wrażenia, że uczniowie nas olewają?” Odpowiedziałam: „Nie mam wrażenia. Mam pewność.” Dziś pomyślałam sobie, że ludzie w TV też mówią w przestrzeń, nie wiedząc, czy ktoś ich słucha, ale przynajmniej słupki oglądalności są dla nich jakąś informacją zwrotną. A u mnie? Test napisany na 100% przez klasę? Raczej nie. To tylko dowód, że świetnie współpracowali ze źródłami informacji podczas sprawdzianu.

Ostatnio z powodu awarii prądu musiałam ewakuować się ze sprzętem z domu do rodziców i stamtąd nadawałam audycję dla wytrwałych. Gdy skończyłam lekcje, moja mama pyta: A ty musisz tyle mówić? Dobre pytanie. Niby nie muszę, mogłabym zadać pytanie i czekać na odpowiedź, ale jak długo mogłabym słuchać milczenia uporczywie obciążającego sieć i mój system nerwowy? To przypomina mi, jak prosiłam syna: „wynieś śmieci”, a on mówił: „zaraz” mniej więcej co godzinę. Dlatego potem już wynosiłam sama. Było to bardziej efektywne. Teraz zadaję pytania i sama odpowiadam. Lekcja się toczy, nie ma ciszy w eterze. A czy po tej drugiej stronie światłowodu to coś zmieni? Nie wiem. Ale to już nie moja przyszłość tam się klaruje, tylko tych młodych ludzi. Niedawno jakiś wyglądający na mądrego człowiek w TV mówił, że obecne pokolenie zdalnej nauki będzie żyć znacznie krócej. Tłumaczył to tym, że słabiej wykształceni znajdą mniej atrakcyjną i gorzej płatną pracę, a w związku z tym jakość ich życia też będzie gorsza. Gorsze wykształcenie – mniej pieniędzy – mniej zdrowia – krótsze życie. Nie wiem, czy to rzeczywiście tak wygląda, ale jeśli jest prawdą, no to działa na wyobraźnię. Na razie moją, bo młodzi nie myślą o dalszej przyszłości. Ja myślę.

Na razie odliczam poniedziałki. Do wakacji jeszcze 14.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *