Są takie dni

Są takie dni, kiedy spojrzę w niebo i wiem, że muszę to zrobić. Choćby nie wiem co, choćbym z sił opadała, to nic mnie nie powstrzyma. Nie wiem, czy to jakiś atawizm myśliwego czy inna zaraza, ale przychodzi taki moment, że muszę iść na polowanie. Przytargać jakiegoś lwa, tygrysa albo chociażby zająca. W takie dni biorę sprzęt i jadę tam, gdzie zwykle mi się udaje coś wartego zachodu przydybać. Najlepiej z dala od ludzi, a tym bardziej innych myśliwych. Pokonuję kilometry, czujna na każdy detal 😉

Czasem nawet nie wysiadam z samochodu, tylko zatrzymuję się i strzelam. Wiem…oko już nie to, co kiedyś, więc nie zawsze strzał jest celny. Potem przywożę łupy do domu i zaczyna się to, co uwielbiam najbardziej – przeglądam je, skrupulatnie i z namysłem, odrzucam, to, co ustrzeliłam przez przypadek, a nieuważna lub zbyt pośpieszna zabrałam ze sobą do domu. Po tej selekcji zwykle zostaje kilka okazów, którymi mogę się pochwalić, wieszając na ścianie, nawet jeśli jest ona tylko wirtualna 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *