Tylko kilka dni

Ostatni tydzień przed wakacjami. To taki dziwny czas pracy i niepracy, lekcji i nielekcji. Uczniowie przychodzą do szkoły, ale od razu proszą: porozmawiajmy sobie o czymś, pointegrujmy się, nie róbmy nic… Doceniam, że przychodzą, że wybierają szkołę, bo przecież mogliby zostać w domu, pospać dłużej. Jednak z drugiej strony rozumiem, że mają dość siedzenia w domu, a w szkole zawsze można kogoś spotkać, jakąś bratnią duszę, albo z braku laku – chociażby nauczyciela. Wtedy nawet nauczyciel wydaje im się bardziej normalny, bo ludzki. Nie pyta, nie stawia ocen, nie wymądrza się na wszelakie tematy, które ogarnął bądź tylko liznął 😉

Myślę, że szkoła mogłaby taka być. Dla chętnych, dla tych, którzy nie przychodzą dla ocen, a chcą porozmawiać. Bo ze zwykłych rozmów też może czasem coś dobrego wyniknąć. Wiedział już o tym Sokrates (choć akurat dla niego nie skończyło się to szczęśliwie). Dialog, a nie monolog, wzbogaca obie strony. Tylko czy my jeszcze umiemy rozmawiać? Nie mówić, tylko właśnie podejmować dialog. Nauczyciele mają z tym duży problem, przyzwyczajeni do wykładów ex cathedra. Co więcej – przenoszą ten lekcyjny, archaiczny obyczaj do rzeczywistości, która toczy się poza szkolnymi murami. Zauważam, że nawet w relacjach towarzyskich chcemy grać pierwsze skrzypce, a otoczenia sytuujemy w roli publiczności. Sami w tych rzędach rzadko mamy ochotę zasiąść. A może warto choć przez parę dni w roku zacząć słuchać, znaleźć równowagę między swoim zdaniem a cudzym. Zaciekawić się kimś więcej niż samym sobą… i popatrzeć na ucznia jak na człowieka, a nie materiał do obróbki, któremu trzeba przyprawić Gombrowiczowską pupę 😉. Sami też czasami możemy porzucić własną gębę Pimki czy Bladaczki. Przecież to raptem tylko kilka dni.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *