Zielono mi

Pyta mnie rano koleżanka w pracy: “Coś Ty tak dziś na zielono?” “Nastrajam się optymistycznie. Od zewnątrz.” – odpowiadam. Skoro inaczej nie można w słotny, ponury już jesienny poranek, to radzę sobie, jak mogę. Próbował mnie nastroić wczoraj minister od edukacji i pobożności, ale mu nie wyszło. Powiedział, że dostaniemy za rok podwyżkę i to aż tysiąc złotówek brutto. Ucieszyłam się bardzo, może nie tak bardzo, jak gdyby to było tysiąc złotówek netto, ale fakt uradowania nastąpił.

Na moment, bo za chwilę dowiedziałam się, że ta podwyżka to dlatego, że dorzuci nam 16 godzin miesięcznie więcej plus 8 godzi tygodniowo tzw. dostępności. Czyli najprościej mówiąc minister nam mówi: dam wam więcej, ale macie więcej pracować. Mina mi zrzedła, bo gdybym chciała jeszcze dorabiać do etatu, to poszłabym tam, gdzie poszukują kasjerek, kelnerek, sprzątaczek. Bo tam przynajmniej widać efekt pracy i istnieje nadzieja, że komukolwiek jest się potrzebnym.

No i jakoś nie wyszło ministrowi poprawianie nastrojów nauczycielom, ale jestem pewna, że swoje spryciarz osiągnie. Jeszcze rok temu nauczyciele sprzeciwiali się podniesieniu pensum o dwie godziny, teraz minister zaproponował cztery. Już widzę oczyma wyobraźni, jak w wyniku negocjacji ze związkami zejdzie do dwóch i nauczyciele będą uradowani. To tak jak z tymi sezonowymi promocjami w sklepach z ciuchami. Nie kupisz spodni za 2 stówy, bo za drogie, wystarczy zmienić metkę na 4, przekreślić, napisać 2 i od razu kupujesz jako okazję, z radością licząc, ile zaoszczędziłaś. No więc po tym wszystkim zostaje tylko nastrajać się od zewnątrz lub czekać na jakieś promocje od losu…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *