Spada ciśnienie, jest szaro, zimno i odbiera mi chęć do życia. Najchętniej zaszyłabym się pod kołdrą z książką – głupawką i cieplutką herbatą z malinami. To niestety niewykonalne. Minęła połowa dnia, a ja tylko zrobiłam zakupy, zaopatrzyłam sie w prezenty dla rodziców na ich wspólne imieniny, ugotowałam mało wymyślny obiad, spróbowałam zniwelować efekt tygodniowego tornado w domu i … opadłam z sił. Nie mam nawet energii na spacer z Jokerem vel Baciarem. Dobrze, że Mąż ulitował się nad psem. W kącie pokoju leżą sprawdziany i wołają: tu jesteśmy, zaopiekuj się nam…Udaję, że nie słyszę. Tym bardziej, że kot Kamil skutecznie je zagłusza swoim sennym mruczeniem.
Szukam kogoś, kto wyręczy mnie w sprawdzaniu. W zamian oferuję swoją dozgonną wdzięczność. A może przy okazji znajdzie się chętny, by dokończyć za mnie pisanie wywiadu. Mam dziś wybitnie seksualny stosunek do roboty. Niech wyjdzie słońce, może to mnie uratuje.