Niech będzie wtorek

Jutro już Blue Monday, czyli dzień, w którym legalnie można pozwolić sobie na spadek nastroju, na melancholię, smutek i wyrzuty sumienia, że nie spełniło się noworocznych postanowień. A ja mam poczucie, jakby ten Blue Monday był ostatnio co dzień. Od kilku lat. Od kilku lat czekam, aż wreszcie przyjdzie wtorek.

Taki zwyczajny dzień, kiedy nie będę czytać o tym, ile osób zmarło na covid, kto kogo podsłuchiwał i czego się dowiedział, jakie maile wyciekły i ile w nich było plugastwa, ile push backów na granicy dokonali nasi dzielni mundurowi, ile milionów złotówek poszło na podbudowanie ego kacyków z Nowogrodzkiej i eleganta z Żoliborza, jakie pomysły na wzmocnienie prestiżu nauczyciela ma mistrz ciętej riposty z alei Szucha, ile głosowań unieważni prawa ręka naczelnika państwa, ile wyroków niezgodnych z konstytucją wyda Trybunał quasi-Konstytucyjny, ile kobiet umrze, bo fundamentaliści religijni decydują o ich życiu, jak rosną w siłę dziarscy chłopcy spod znaku trupiej czaszki, ile ofiar pedofili sponiewiera się jeszcze publicznie, by ukryć to, kto stoi za ich krzywdą, ile poprawek Polskiego Ładu(?) trzeba dokonać, by choć trochę przywrócić normalność…Kiedy wreszcie przyjdzie wtorek, zwyczajny wtorek bez chamstwa, arogancji, głupoty i …mojej bezsilności.

Wiem, że przez kilka lat można się uodpornić. Tak jak uodparniamy się na rosnące statystyki zgonów covidowych, na liczbę nekrologów wiszących na słupach ogłoszeniowych, jak zobojętnieliśmy na dramat uchodźców, bo kto jeszcze o nich pamięta, kiedy w kraju inflacja zabiera nam poczucie bezpieczeństwa – wszak bliższa koszula ciału. Wielu z nas już nie ekscytują codzienne doniesienia o aferach i aferkach na szczytach władzy.

I wiecie co? To jest właśnie najstraszniejsze, że już na nikim to nie robi wrażenia. Co najwyżej przerobimy wydarzenie na memy, chwilę się pośmiejemy i już za moment mamy inny temat do obśmiania. Dlatego musi w końcu przyjść wtorek. Jakikolwiek wtorek, jakiś biały, żółty, zielony, pomarańczowy …byle nie czarny, bo akurat ten nie przyniósł nic dobrego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *