Ulubiona czytanka

Każdy, nawet moje nieczytające dzieci te prywatne i służbowe, ma swoje ulubione książki z dzieciństwa. Seria „Z wiewiórką”, „Poczytaj mi mamo” – od tego zwykle zaczynało swoją przygodę ze słowem pisanym dziecko z mojego pokolenia. „Misie”, Świerszczyki”, „Przygody Koziołka Matołka”, „Dzieci z Bullerbyn”… kto tego nie zna, niech porzuci ciąg dalszy tekstu, bo na pewno się nie chwyci klimatu. Książki rozpalały wyobraźnię, od najmłodszych lat uczyły, że można znaleźć alternatywną rzeczywistość, choć wtedy nie wiedziałam, że tak można określić stan przeniesienia się w wymiar ukryty miedzy słowami, zamknięty w magicznej przestrzeni okładki książki.

Jednak zanim zaczęłam swoją przygodę z literaturą w wersji mini, studiowałam zupełnie inną pozycję. Była to dla mnie kultowa książka, taka dziecięca biblia. Od częstego używania miała już mocno zniszczoną okładkę i rozsypujące się strony. „Kuchnia polska” – była to książka, która jak żadna inna pobudzała moje zmysły. Babcina książka kucharska fascynowała mnie szczególnie kolorowymi zdjęciami, rysunkami potraw i procesu ich przygotowania. Podziwiałam ryciny kunsztownie nakrytych stołów, fotografie sałatek, deserów… a nawet schemat tuszy świni lub krowy. Potrafiłam nad taką książką spędzać godziny i w wyobraźni gotować, piec, kroić, smażyć… I żeby było śmieszniej – w rzeczywistości byłam wręcz chorobliwym niejadkiem, który naprzemiennie mógłby jeść jedynie frytki, chleb bez omasty lub marnowane grzybki. Wertowanie „Kuchni polskiej” w dzieciństwie nie przełożyło się w żaden sposób na moje umiejętności kulinarne w dorosłości. Co więcej – dziś nie cierpię czytać przepisów, podobnie jak instrukcji obsługi. Czegokolwiek.

Wygląda na to, że książka kucharska była dla mnie czymś w rodzaju literatury fantasy – ciekawa, choć bezproduktywna i niedorzeczna podróż w świat wyobraźni. Po paru latach zamieniłam „Kuchnię polską” na „Burdy” i katalogi „Quelle” – z takim samym entuzjazmem i skutkiem je studiowałam, jak książkę kucharską babci 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *