Podcinanie skrzydeł

Nie wiem, czy to tak postępuje moja dojrzałość, by nie powiedzieć starość, że zaczyna zachwycać mnie coraz więcej rzeczy? Ostatnio łapię się na tym, że z podziwem patrzę w niebo na perfekcyjnie wycięty rogal księżyca albo na różowy horyzont podczas świtu. Urzekają mnie mądre oczy psa, wiewiórka na przydomowym dębie,  jak nigdy smakuje miód. Czekam z nadzieją na kolejny poranek, że znowu coś nowego się wydarzy. Aż sama się sobą dziwię w takich chwilach  i nie wiem, czy to, co czuję, na pewno jest normalne?

Całą tę afirmację świata mąci jedno kłopotliwe doznanie – coraz mniej zachwyca mnie człowiek, jednak – przyznam – niezmiennie zadziwia. Zadziwia mnie ludzka małość i złośliwość. I choć żyję tyle lat i mogłabym już do wielu zjawisk przywyknąć, nie umiem zignorować złych i głupich ludzi. Tu zazdroszczę mojemu Mężowi, który po prostu stawia niewidoczną ścianę między takim osobami a sobą, izolując się od nich mentalnie. A ja nie umiem nie widzieć, nie słyszeć, nie myśleć o nich.

Ostatnio tak sobie o tym pomyślałam, kiedy najpierw w mediach opublikowaliśmy jako Echo Złotoryi informację o wznowieniu wyborów człowieka Ziemi Złotoryjskiej, a potem opublikowaliśmy listę zgłoszonych kandydatów. Dla pewnego grona internautów była to kolejna, cykliczna okazja do uruchomienia złośliwości, uzewnętrznienia zawiści, zamanifestowania pogardy. Oczywiście anonimowo, bo przy tym całym ekshibicjonizmie emocjonalnym zazwyczaj brak cywilnej odwagi do ujawnienia twarzy.

Publicznie zarzucano Kapitule brak moralnego prawa do oceny kandydatów, wyciągano brudy, grzebano w prywatnych sprawach – jak to ktoś określił – „elyty”, która wybory organizuje. Kwestionowano sam sposób przeprowadzania wyborów, sugerowano „ustawkę”, deprecjonowano inicjatywę…

Kiedy pojawiły się nazwiska zgłoszonych kandydatów, wtedy i oni oberwali od anonimowych stróżów prawa i moralności, którzy nie szczędzili tym społecznikom słownego linczu w postaci niewyszukanych epitetów.

Serdecznie współczuje ludziom, którzy zamiast zasłużyć na społeczne uznanie, mierzą się z festiwalem hejtu i ścierając z siebie pomyje wylewane przez ludzi ułomnych emocjonalnie. Ludzi, których nikt nie nauczył ani empatii, ani szacunku do innych.

Po tym festiwalu hejtu i ja mam dość. Jako członek i przewodnicząca Kapituły wyborów CZZ czuję się współodpowiedzialna za to błoto, którym wszyscy: i organizatorzy, i kandydaci do tytułu CZZ jesteśmy obrzucani.

Tak właśnie podcina się skrzydła, tak dąży się do spłaszczenia naszych ideałów i ambicji.

I dlatego wciąż zadziwia mnie człowiek. Jednak może to dobrze, że jeszcze się nim dziwię, bo jak przestanę, stanę się taka jak ci wszyscy, którymi nie chcę być.

Dlatego w takich chwilach w duchu sobie nucę: „Jeszcze w zielone gramy, chęć życia nam nie zbrzydła/ Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła…”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *